Przekaz od prasłowiańskich przodków: Pieniądze potrzebne od zaraz! Marzena Bielińska i jej siły nadprzyrodzone
Sądziliśmy,
że w kwestii lechickiej nie zdziwi nas już nic. A jednak. Na kanale
Niezależnej TV w serwisie YouTube pojawiła się pogadanka z Marzeną
Bielińską ZOBACZ
Nie do końca wiemy, kim jest ta osoba. Twierdzi, że dostała
przekaz od słowiańskich przodków i zaczęła odkrywać fakty
historyczne na nowo. Do prowizorycznego studia NTV przyszła z
maszynopisem swojej książki, którą napisała pod wpływem
medytacji. Co z tego wyszło? Możecie sami posłuchać. My, naszym
zwyczajem skomentujemy kilka wypowiedzi M. Bielińskiej.
5.43-6.36
[minuty na nagraniu – przyp. Red.] Studiowałam
historię jako polonistka, interesowałam się dziejami Polski. I w
związku z czym miałam tam jakieś utarty światopogląd, który
płynął z podstawowych źródeł, do których doszłam, które w
szkole, czy w kościele, czy w rodzinie po prostu otaczały […]
natomiast gdy dotarłam do słów podstawowych, czyli... słowo
podstawowe, to słowo ze źródła, powodujące obudzenie się kwiatu
życia. […] Kwiat życia jest zlokalizowany w kości ogonowej i od
tego kwiatu stwarza się cała świadomość danej istoty, która
będzie funkcjonowała. W momencie kiedy mamy słowo pravede, czyli
ze źródła, ono przywraca początkowy zapis matrycy.
Zamiast
stosować otwarte, zrozumiałe argumenty, M. Bielińska twierdzi, że
na podstawie obudzenia się kwiatu życia, dochodzimy w źródle do
początkowego zapisu!? Przyszedł do jej głowy jakiś głos i mówi,
jaka jest prawda – pravede!? Nonsens kompletny, a skoro ktoś
słyszy tajemnicze głosy, to nie kwalifikuje się do leczenia
psychiatrycznego? Co to znaczy kwiat życia!? To ma być argument? Do
czego? Istnienia Imperium Lechickiego? Cóż, autorka przyznaje się,
że z wykształcenia jest polonistką. Dlaczego więc nie przyjąć,
że to, co mówi rozmówczyni redaktora NTV jest wynikiem jej
wyobraźni ubranej w literacką formę?
7.38-8.08
Jest to wola góry, ja ślubowałam w wieku 33 lat, że albo będę
pisała pravede, prawdę dla ludzi, która ich pomoże lub ich
uzdrowi, albo nic nie będę pisała. […] Chciałam pisać
uzdrawiająco, nie bibliograficznie, historycznie itp., tylko poprzez
kody DNA, poprzez język światła, który mia ludziom pomagać.
Poziom
absurdu sięgnął zenitu. Kogo ma na myśli autorka mówiąc „wola
góry”? Jak może prawda zapisana w książce kogoś uzdrowić!? W
jakim sensie? Co to ma wspólnego z kwestią słowiańskości lub
istnienia Imperium Lechickiego? Kompletne pomylenie z poplątaniem.
11.57-12.20
Ja myślałam, zakładając... nie myślałam, że to będzie taki
przekaz z ducha praprzodków. Ja myślałam, że to będzie jakaś
książka historyczna, będę zbierała materiały, udowodnię coś
tam, albo opowiem jakąś romantyczną historię. Nie myślałam, że
napiszę książkę z pravedy […] czyli jest to początek... to
jest taka biblia ariańska, mówiąca czym jest praveda.
M.
Bielińska kompletnie nie wie, o czym mówi. W swoim niepohamowanym
słowotoku ukazuje, że nie ma pojęcia w ogóle o pisaniu
czegokolwiek. To, aż wstyd tłumaczyć, ale pisząc książkę
historyczną, tyczy się ona – jak sama nazwa wskazuje –
historii, czyli opisu danego wydarzenia, okresu czy epoki na
podstawie konkretnych źródeł i dokumentów. Musi się zdecydować,
czy chce pisać powieść, będącą wytworem jej wyobraźni, czy
historię, opartą na faktach i analizie źródeł. Stwierdzenia te
pokazują, że mimo deklarowanego przez siebie wykształcenia w
zakresie filologii polskiej, na której jest podstawowy kurs polskiej
historii czy historii literatury, przejawia, że kompletnie jest
pozbawiona podstawowej wiedzy w zakresie swojego wykształcenia. Nie
mówiąc już o tym, że myli Arian z Ariami.
14.34-14.57
W tej książce wyjaśnia nam, jak powstała linia
sarmacka, późniejsza lachicka w efekcie, że protoplastką
założycielką rodu sarmatów lachickiej linii jest Sara, Sarah po
hebrajsku, po polsku Sara – księżniczka tłumacząc, córka
Jezusa i Marii Magdaleny, przywieziona i ukryta tutaj w naszych
knieniach.
Tego
nie da się już skomentować, to jest po prostu wyssane z kości
ogonowej M. Bielińskiej. Mamy do czynienia tutaj z historią
alternatywną o zabarwieniu literackim, a komentarz zostawiamy
krytykom literackim.
17.18–17.40
Dlaczego jesteśmy polachy? Bo Polacy pochodzi od słowa polonezja.
No gdzie słowianie i polonez, więc jaka jest historia tego...
Polasza pochodzi..., bo h przechodzi w sz i jest Polasza, nasza
Polasza, i to była nasza melodia, mówili: nasza Polasza! Tak po
staropolsku, aż by się poloneza zatańczyło!
To są kompletnie
chybione wywody. Czy rozmówczyni jest w stanie to w jakiś sposób
udowodnić? Czy jedynym dowodem na jej słowa jest medytacja i
urabianie odbiorców o poszukiwaniu kwiatu życia? Na podstawie tego,
co mówi M. Bielińska, można by też stwierdzić, że Fabryka
Samochodów Osobowych w Warszawie (FSO), dowodzi istnienia Imperium
Lechckiego! Produkowały przecież słowiańskie pojazdy! Przykład?
Polonez!
20.55-21.39
Proszę Państwa! Żyjemy w kraju nad Wisłą i przypomnijmy sobie, o
naszych dalszych przodkach – Sarymatach, Lachach i spytajmy się
dlaczego Imperium Lechickie 2 tys. p.n.e. było na tak wysokim
poziomie, że potrafiliśmy... dlaczego słowo Lach znaczy Pan...
Ważne słowo padło w książce, wytłumaczenie słowa szlachta […]
z lacha se szli, z lacha ci.
No
właśnie, co potrafiło Imperium Lechickie, że stało rzekomo na
wysokim poziomie? Tego już autorka nie wyjaśnia. Nie wyjaśnia
również kwestii podstawowej – na jakiej podstawie twierdzi, że
takowe imperium istniało. Przyjmijmy jednak, że istniało. Skoro
tak, dlaczego nie ma po nim żadnego śladu archeologicznego czy
źródłowego? Śladu wielkiego rozwoju cywilizacyjnego i
technologicznego? Mało tego, posługuje się wielokrotnie obalonymi
już mitami czy wręcz memami internetowymi, zwłaszcza przy
pochodzeniu Polaków od Polachów, narodu (rasy! Sic!) Panów.
Gratulujemy M. Bielińskiej wyczucia i wiedzy, a raczej całkowitego
jej braku.
23.58-24.05
Wiemy mało, bo Chrobry został zmuszony do spalenia wszystkich ksiąg
i ja jako dziejopisarka, jako pisarka to mówię.
Kompletna
bzdura. Skoro M. Bielińska uważa się za dziejopisarkę to niech
swoje słowa udowodni. Niech poda choć jeden przykład źródłowy z
czasów panowania Bolesława Chrobrego, w którym pojawia się
informacja, że pierwszy król Polski nakazał spalenie wszystkich
ksiąg. Dlaczego tego nie robi? Bo takowego po prostu nie ma, a swój
wywód opiera wyłącznie na autorytecie „Ja jestem dziejopisarską,
i ja tak mówię”. Nie przypomina ta fraza, jednej z postaci
historycznych, która wsławiła się w „obalaniu” minionego
ustroju? Autorka też nie ma pojęcia, a winna je mieć, będąc z
wykształcenia polonistką, kiedy pojawiają się najstarsze w Polsce
zabytki pisma. I tu paradoks – pojawiają się za czasów Bolesława
Chrobrego, i to w znacznej ilości (początki polskiej annalistyki,
sięgające jeszcze Mieszka I i chrztu w 966 roku, pierwsze zabytki
epigraficzne, w tym inskrypcja nagrobna odkryta w katedrze
gnieźnieńskiej w 1959 roku o incipicie „Ossa trium”, [Kości
trzech], czy cała twórczość Brunona z Kwerfurtu). Same zaś
dzieje Bolesława Chrobrego są dobrze poświadczone przez źródła
pisane, w tym kronikę Thietmara, biskupa merseburskiego, dla którego
Chrobry był wcieleniem zła i obrazem władcy tyrana, a mimo to,
informacji takich, jakie wysnuwa autorka, nie podaje. Przekaz duchowy
z kości ogonowej to nie tyle słaby, co żałosny argument, a snucie
takich teorii, zaprzeczających tym samym swojemu wykształceniu,
jest niczym innym, jak kompromitacją. Nie tyle M. Bielińskiej, co
systemu edukacji w Polsce, że przez wiele lat nie zdołał dokonać
stosownej selekcji i wydzielić osoby, które do ukończenia studiów
czy studiowania się po prostu nie nadają.
23.44-25.20
Polacy mają specyficzną traumę, traumę tożsamości, przez
zaborców, specjalnie byliśmy rozszarpywani, inne nacje były
męczone, myśmy byli rozszarpywani, bo mamy najsilniejsze geny […]
Pisze o haplogrupie R1a1 i tłumacze zasady […] temat jest krótki,
książka ma 20 stron zaledwie, nie jest książką historyczną […]
jest to ABC bycia Polakiem, byciem Lachitą, bycia Laszką […] .
Polacy
nie mają żadnej traumy tożsamości. Gdyby tak było, z pewnością
nie byłoby dzisiaj państwa Polskiego. Polacy jako naród nie mają
również, czego się wstydzić, zwłaszcza swojego dziedzictwa
kulturowego, naukowego i bogatej historii. Nie jesteśmy gorsi,
nietolerancyjni, zacofani. To właśnie w tejże Polsce istniała
tolerancja religijna, wolność i demokracja szlachecka, a w
oświeconych krajach zachodu palono stosy i ograniczano wolność
absolutyzmami. Polscy naukowcy i badacze, zwłaszcza XIX wieczni
wnieśli wiele, tworząc podstawy współczesnej nauki i jej dobroci
w postaci wynalazków techniki jak choćby komputera. Tego niestety
nie promuje żadna telewizja (wstyd dla TVP i TVP Historia, że w
kółko wałkuje temat wydarzeń politycznych ostatniego stulecia, z
naciskiem na lata 1945-1990, zamiast skupić się na propagowaniu
polskiej historii i dokonań wielkich Polaków, nie tylko tych z
najnowszej naszej historii), a i w programie szkolnym niezbyt dużo
miejsca się temu poświęca. Choć niektórzy twierdzą, że nasza
państwowość istnieje tylko teoretycznie... a z tym również i
naród. Tak czy inaczej, polityczne bajdurzenie odstawmy na bok, bo
autorka zaczadzona swoimi wizjami, jest kolejną osobą z grona
zwolenników fantazmatu Wielkiej Lechii, która nie rozumie, że gen
nie kreuje etnosu. Pisaliśmy o tym w tym miejscu ZOBACZ.
Dobrnęliśmy
do końca. Dodajmy, że książka M. Bielińskiej liczy... 20 stron.
Nie wie więc, że napisała broszurkę, a nie książkę (przyjęło
się, że można mówić o książce, jeśli liczy ona więcej niż
48 stron). Zbiera pieniądze na druk swoich urojeń ZOBACZ. I nawet dobrze jej idzie. Cóż, jak ulał pasuje tutaj stwierdzenie
z zaprzyjaźnionego bloga „Se czytam”, że w tym przypadku mamy
do czynienia z turbolechickim zidioceniem i dojeniem kasy od
naiwniaków. Chyba założymy własny projekt na polakpotrafi.pl, w
którym będziemy prowadzić zbiórkę na wydanie książki, będącej
kontrą do bzdur lechickich.
Icek i Avram
Odkryliście Janusza Zagórskiego i NTV?
OdpowiedzUsuńTo rzućcie też okiem na dokonania Tadeusza Mrozińskiego, a dowiecie się, że głagolica umożliwia harmonizację półkul mózgowych, Cyryl i Metody nigdy nie istnieli, a słowo "caru" oznaczające Boga "sprofanowano nazywając tak po angielsku samochód". Ponadto Arka Noego to jest to samo, co okręt Argo, którym Argonauci płynęli nie po złote runo, a po RUNY, zaś konkretnie po głagolicę.
NTV to takie medium nawiedzonych. Gościł tam również Janusz Bieszk.
Znamy ten kanał na YT. Widzieliśmy również rozmowę J. Bieszka z J. Zagórskim. Trudno to medium traktować poważnie, skoro fetuje się tam takiego "eksploratora" jak Dariusz Kwiecień.
UsuńNie lekceważyłbym Janusza Zagórskiego. To bystry łowca jeleni, potrafi skutecznie zaganiać nawiedzone owieczki do swojej zagrody. Ambicje polityczne też ma, nawoływał do poparcia Pawła Kukiza, gościł go też w NTV. Współpracuje z Czesławem Białczyńskim.
OdpowiedzUsuńCo do Dariusza Kwietnia: ponoć panowie już się nie lubią.
Słyszenie głosów? To się leczy.
OdpowiedzUsuńTo zależy jakie głosy. Lub co rozumiesz pod tym słowem. Jeśli jest to jakiś obcy głos, a nie Twoje myśli, tak podlega to leczeniu.
UsuńJoanna d'Arc też słyszała głosy ale jedynym lekarzem psychiatrą w tamtych czasach który leczył był stos.
OdpowiedzUsuńHmm, ciekawy pomysł z tym polakpotrafi. Piszę się za tym.
OdpowiedzUsuńSigillum, mam wrażenie, że trochę pomyliliście konwencje komentując wynurzenia pani Bielińskiej z pozycji naukowej. To wszystko nie udaje nawet, że ma coś wspólnego z nauką, tylko z mistycznymi doznaniami, przekazami od wyższych sił, nawiedzeniami z kości ogonowej i tego typu księżycowymi pierdafonami. Ciężko tu żądać jakiś dowodów - z przekazów mistycznych nikt się tłumaczyć nie będzie, bez względu na to jakie bzdury będzie głosić. Kwiat w kości ogonowej wyjaśni wszystko. Zresztą turbolechizm to generalnie stan, w którym historycy tacy jak Wy powiedzieli już chyba wszystko i czas żeby zajęli się tym psychologowie i antropolodzy spoleczni bo od strony "naukowej" zjawisko przechodzi płynnie w stronę wiary
OdpowiedzUsuńPrzede wszystkim medycy są potrzebni. Zjawisko już dawno przeszło płynnie w szaleństwo.
UsuńGówno jecie i gówno wiecie
UsuńFestiwal kabaretowy u Janusza Zagórskiego trwa - tym razem Słowianami zajął się Tadeusz Mroziński, wybitny znafca głagolicy (https://www.youtube.com/watch?v=oQ3UF56xBD0).
OdpowiedzUsuńCzego tam nie ma... Nie mogę nawet się zdecydować, co jest tam najbardziej odjechane. Może to, że muzułmanie zabrali swoją religię z Wołynia (od 38:42)? A może raczej to, że świnia jest spowinowacona haplogrupowo z ludźmi, którzy podbili latyński Rzym w 753 roku przed Chrystusem (od 28:58)?
No, nie wiem dlaczego oskarżacie biedną autorkę, przecież na 14:09 mówi świętą prawdę : "Marzena, ty już odjeżdżasz!:
OdpowiedzUsuńTa Pani nigdy nie miała i nie ma wykształcenia polonistycznego,natomiast jest po leczeniu psychiatrycznym ,kilkuletnim .Co nie przeszkodziło jej zebrać 20 tyś od naiwnych na proroczą książkę!!!!!!!Wystarczy popytać w Łebie kto to jest.
OdpowiedzUsuńA, to wszystko jasne...
UsuńW sprawie rasy Słowian.
OdpowiedzUsuńCzy na stronie Waszej (swoją drogą obawiam się, że polemizując z dziwadłami robicie im reklamę) omawiacie twórczość Lubomira Czupkiewicza?
Kiedyś na Chomiku obiła mi się o oczy jego broszurka "Pochodzenie i Rasa Słowian". Tytuł zdał mi się tak bzdurny, że coś podkusiło mnie do zerknięcia do wnętrza.
Próbka :
"Stosownie do tego, co powiedziano wyżej, możemy spróbować określić cechy psychiczne rasy między morskiej. Skoro rasa ta jest wśród Słowian najliczniejsza i najbardziej dla nich typowa, to na zasadzie sprzężenia zwrotnego można przyjąć, że cechy psychiczne typowe dla większości Słowian są zarazem cechami rasy między morskiej. Będą to zatem takie cechy jak:
wytrzymałość na trudy środowiska i bytowania, żywotność, wojowniczość, odwaga, waleczność, indywidualizm, instynkt współzawodnictwa, poczucie wspólnoty plemiennej, pracowitość, zawziętość, nieustępliwość, wysokie poczucie godności i honoru, częste uzdolnienia humanistyczne, matematyczne, artystyczne i rzemieślnicze, zamiłowanie do muzyki, pieśni i tańca, otwartość, gościnność"
Przytaczam ten kawałek, gdyż "zamiłowanie do tańca" jako wyznacznik "rasy" ubawiło mnie setnie.
Dalej zaś szło
"znaczna część antropologów, z różnych powodów, w tym także politycznych, odrzuca istnienie jakiejkolwiek współzależności pomiędzy fizycznymi i psychicznymi cechami człowieka oraz wyklucza łączenie cech psychicznych z przynależnością do określonej rasy, sprowadzając pojęcie rasy jedynie do zespołu cech fizycznych". Też mi się tak wydaje.
Nie robimy dziwadłom reklamy, niestety ich bzdury są tak chłonne że zyskują grono zainteresowanych. O wspomnianym panu nie słyszeliśmy.
UsuńSkoro kobieta jest po leczeniu a wy sie zajmujecie obalaniem mitow lechickich i jej teorii to znaczy, ze albo jestescie zalosni i nudni albo cos prawdy jest w tym co mowi. Lechia istniala, u mnie w okolicy trwaja prace archeologiczne, jest mnostwo kopcow, cmentarzy i wiosek, ktore licza co najmniej 4 tys. lat. Powiedzial mi o tym znajomy, ktory zajmuje wysokie stanowisko w nadlesnictwie. Osobiscie do Pani Marzeny podchodze z rezerwa a wy jestescie malutkimi turbohistorykami z tymi prtykrymi turboartykulami.
OdpowiedzUsuńJeśli zakładasz dwie możliwości to wszyscy są tu nudni, bo prawdy w tych bzdurach ciężko znaleźć jakiś sens. Gratuluję odkrycia Lechii za pośrednictwem znajomego z nadleśnictwa. I faktu, że ktoś mieszkał na tych ziemiach cztery tysiące lat temu. To faktycznie rewolucja naukowa
OdpowiedzUsuńJezeli dla was wielka cywilizacja to tylko najnowsze technologie czy wielkie budowle typu Koloseum to jestescie zwyczajnie zalosni i zmamieni materialistycznym podejsciem do zycia. Kompletnie nie zrozumieliscie przekazu. Wielka cywilizacja naszych przodkow opierac sie miala na wyzszym stopniu rozwoju duchowego, na wolnych ludziach, na braku sztucznej i chorej hierarchii oraz madrosci i milosci do natury i przodkow jak to np. w przypadku Indian. Kobieta miala przekaz duchowy, a wy tropicie tutaj historyczne dowody potwierdzone naukowo. Wiekoszosc naukowych rewelacji okazuje sie sprzeczne z prawda, gdyz np. taki eksperyment naukowy trzeba kilka razy powtarzac, aby w ogole udowodnic, ze to prawda. Co do historii to im dalej w przeszlosc tym trudniej o rzetelena interpretacje. Autor tej przesmiewczej noty to ignorant o waskim spektrum rozumowania i braku perspektywy. Mysli, ze jego ego poczuje sie lepiej jak skrytykuje w swojej arogancji czegos czego nie rozumie. To sie czuje po prostu, czlowieku!
OdpowiedzUsuńNiestety, nawet pomijając kwestie naukowe (bo nauka jest faktycznie niedoskonała - wymaga dowodów a nie prawd objawionych) to w kwestiach duchowych moja czakra podstawy przekazała mi coś zupełnie innego niż pani Marzenie.
UsuńSzczerze mówiąc, nie bardzo widzę sensu w pisaniu tak długiego i szczegółowego postu na ten temat -- widać przecież, że wymieniona tu pani jest po prostu chora psychicznie (zapewne schizofrenia), nie ma po co wyliczać błędów logicznych w jej bredzeniu...
OdpowiedzUsuń