10 faktów o poglądach i życiu Lelewela, o których turbosłowianie nie chcą wiedzieć

Wśród turbosłowiańskich bardów i ich zwolenników krążą od pewnego czasu nieprawdziwe informacje na temat Joachima Lelewela. Kilka uwag na ten temat poczyniliśmy niegdyś na blogu, prezentując patriotyczną postawę tego uczonego i polityka ZOBACZ. Czas zająć się drugą stroną medalu, bowiem Lelewel nie jest postacią jednoznaczną i ma w swojej biografii kilka epizodów, które nie przynoszą mu chwały. Wątpliwości wzbudza jego styl formułowania myśli politycznej i uprawiania historiografii jako takiej, typowej dla epoki romantycznej w której żył, lecz nie wytrzymującej próby czasu (z perspektywy współczesnych badań nad dziejami Słowian i Polaków).
Zarzuty te nie mieszczą się rzecz jasna w rynsztoku Turbosłowian, którzy ordynarne opluwają postać uczonego. Nowej interpretacji historiozoficznych poglądów Joachima Lelewela dokonał Henryk Słoczyński, w opublikowanej w 2010 roku pracy badawczej Światło w dziejarskiej ciemnicy: koncepcja dziejów i interpretacja przeszłości Polski Joachima Lelewela. Książka głośna, choć nie wszyscy zgadzają się z tezami autora (m.in. Maciej Janowski ZOBACZ, Słoczyński jednak dość zręcznie odpiera zarzuty wobec swojej książki ZOBACZ). Nie czas i miejsce, by drobiazgowo analizować myśli przewodnie Lelewela. Zainteresowanych zachęcam do lektury książki, zwłaszcza że mamy w niej wiele refleksji na temat przeszłej i współczesnej formie uprawiania historiografii. Historyków-specjalistów proszę o wybaczenie, ponieważ świadomie będę używał pewnych skrótów myślowych, chciałbym tym sposobem dotrzeć do najbardziej zaczadzonych umysłów turbosłowian.
Znacie pewnie te śpiewki o Lelewelu jako współpracowniku Niemiec, fałszującym historię Słowian i Lechii. Na podstawie tego, co za chwilę przedstawię, okaże się, że ci, którzy tak twierdzą, po prostu nie znają pism J. Lelewela i bazują na historyjkach wyssanych z palca. Analiza twórczości Lelewela, pokazuje, że gdyby żył i tworzył dzisiaj, byłby… turbosłowianinem :D Tak na dobrą sprawę historiozoficzna szajba odbiła Lelewelowi dopiero na emigracji, gdzie postanowił wyalienować się od środowiska naukowego i zacząć tworzyć w duchu epoki, a jak to się wszystko skończyło przedstawiam niżej, razem z wybranymi ciekawostkami z życia Joachima Lelewela z okresu wileńskiego.

1) Apologeta słowiańszczyzny.
Lelewel był wyznawcą utopijnej roli Słowian w dziejach ludzkości. Swoje poglądy na ten temat zawarł głównie z trzech dziełach: Uwagi nad dziejami Polski i ludu jej (wydana w języku francuskim w 1844 roku, a w języku polskim w 1855), Narody na ziemiach słowiańskich (1853) oraz Polska wieków średnich (1847–1855). Lelewel głosił ideę pierwotnego objawienia. Miała ona polegać na tym, że człowiek pierwotny poznał idealne zasady egzystencji w społeczeństwie (zasada wolności, równości i braterstwa). Ludem, który miał przechować to posłannictwo, byli Getowie, Dakowie i Trakowie, których utożsamiał z przodkami Słowian. Ideały pierwotnego objawienia miała przyjąć wiele lat później polska szlachta.

2) Gminowładztwo.
Modelem ustrojowym Słowian miało być gminowładztwo. W swoich pismach Lelewel często powracał do tego zagadnienia. Miała to być taka koncepcja ustrojowa, w której społeczeństwo dzieliło się na dwie grupy: lechitów (warstwę uprzywilejowaną) oraz kmieci. Wszystko było cacy w egzystencji obu grup do momentu, kiedy lechici zaczęli mieć większy wpływ na władzę. Zasada równości miała zatem przetrwać tylko u kmieci.

3) Uznanie mistyfikacji Wacława Hanki.
Aby uwiarygodnić swoją koncepcję gminowładztwa Słowian, Lelewel posunął się do uznania rękopisu królowodworskiego, który był w rzeczywistości mistyfikacją Wacława Hanki. Długo uczony nie zabierał głosu na jego temat, dlatego też można przypuszczać, że wahał się co do jego autentyczności.

4) Polska szlachta od Lechitów.
Lelewel w pewnym momencie zatracił się w swoich tezach do tego stopnia, że starał się udowodnić, jakoby polska szlachta pochodziła od lechitów, wykorzystując skojarzenie etymologiczne: s-lach-ci.

5) Lelewel jako cenzor carski.
Mało znanym, ale za to kompromitującym faktem z życia Lelewela z czasów kariery akademickiej na Uniwersytecie Wileńskim, jest objęcie urzędu... cenzora! Jaka była faktycznie jego rola – trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że cenzurował do druku m.in. dzieła Adama Mickiewicza – Dziady i Grażynę.

6) Lojalny współpracownik Rosjan.
Lelewel lojalnym współpracownikiem Niemiec? Jak pokazują jego pisma i zachowania, dużo bliżej było mu do carskiej Rosji! Objął nie tylko urząd cenzora, ale dla partykularnych zysków i kariery akademickiej na Uniwersytecie Wileńskim był nawet gotów do rezygnacji z pisania po polsku na rzecz języka rosyjskiego. Tak pisał do rodziny w jednym z listów w 1822 roku: „już odtąd postanowiłem nic po polsku nie pisać, tylko po rosyjsku” (list z 13 grudnia 1922, zob. J. Lelewel, Listy do rodzeństwa pisane, t. I, Poznań 1878, s. 382; H. Słoczyński, Światło w dziejarskiej ciemnicy, s. 142-143). Tego postulatu nigdy jednak nie zrealizował.

7) Członek rosyjskich towarzystw naukowych.
W 1824 roku Lelewel został wyrzucony z Uniwersytetu Wileńskiego. Przyjęto tezę, że czynnikiem decydującym o relegowaniu go z uczelni miała być działalność patriotyczna lub względy polityczne – był jednym z kandydatów do objęcia funkcji dziekana. Przez jakiś czas po usunięciu go z katedry wileńskiej, utrzymywał przyjacielskie kontakty z rosyjskimi uczonymi. Dążył do objęcia ciepłego stołka akademickiego na którymś z rosyjskich uniwersytetów. Został m.in. członkiem Towarzystwa Historii i Starożytności Rosyjskich przy Uniwersytecie Moskiewskim ZOBACZ. Warto dodać, że w tamtych czasach Lelewel nie był odosobniony w swojej prorosyjskości, bo czynili tak też inni uczeni i patrioci, jak chociażby Julian Ursyn Niemcewicz.

8) Pisma zebrane.
Razem z Janem Konstantym Żupińskim Lelewel publikował swoje wywody dotyczące historii średniowiecznej Polski w zbiorowym wydawnictwie Polska, dzieje i rzeczy jej (1855–1564).  Po śmierci uczonego, wydawca kontynuował obszerne wydawnictwo, ostatecznie zamykając  je w 20 tomach. Pisma Lelewela zawarte pod tym tytułem to luźne szkice z różnych okresów pracy naukowej, wiele z nich jest jednak tak bełkotliwych i sprzecznych ze sobą, że badacze mają nie mały orzech do zgryzienia w jaki sposób interpretować wizję autora na historię i politykę.

9) Zasługi  i wpływ na Polską naukę.
Lelewel, mimo swojego chybionego wywodu na temat Słowian, ma też niebagatelne zasługi dla polskiej nauki i wpływ na kształtowanie się nauki historycznej. Świetnie znał geografię historyczną, numizmatykę i dawne prawo polskie. Dał też teoretyczne podwaliny pod takie dyscypliny naukowe jak bibliologia – Bibliograficznych ksiąg dwoje (1823–1826) czy nauk pomocniczych historii – Nauki dające poznawać źródła historyczne (1822).

10) Pupilek PRL-u.
W czasach Polski Ludowej, a zwłaszcza w początkowym okresie stalinizacji, stał się jednym z pupilków propagandy komunistycznej. Z racji wyznawania ideologii równościowej i przypisywaniu historycznej roli Słowian, widziano w nim kogoś, kto potępiał całe zło Europy Zachodniej. Z kolei w koncepcji gminowładztwa doszukiwano się walki klasowej między Lechitami, a Kmieciami. Zapadła więc decyzja, aby wydać na nowo wszystkie dzieła Lelewela. W czasie przygotowań do wydania kolejnych tomów pism, uczeni połapali się, że poglądy Lelewela są tak niespójne i w wielu miejscach nielogiczne, że trudno było je przerobić na propagandową sieczkę.

W jakim więc świetle stawia to tezy i przekonania Turbosłowian względem osoby Joachima Lelewela? Odpowiedź zostawiam czytelnikom.


(aw)

Komentarze

  1. Czasem się zastanawiam, jaką psychozę trzeba mieć, żeby obalać mity turbosłowian...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Psychoza? Nie zgodze się. W dobie zalewu bzdur historycznych, trzeba przedstawiać rzetelną wiedzę i opracowania, bo obudzimy się kiedyś z ręką w nocniku.

      Usuń
  2. Inny Anonim: z jednej strony tak. Z drugiej strony nie, bo przy takiej psychozie antyturbowskiej autor Sigillum obudzi się wkrótce, ale w pasach... Z czasem to może przybrać postać psychozy. Taki pacjent pewnie zacznie obszczekiwać w sieci każde zdanie Szydłowskiego czy innego Bieszka, aż nie będzie umiał nic innego.
    Szkoda życia na takie pierdoły.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kosiński akurat Lelewela docenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo to święty z jego kapliczki.

      Usuń
    2. Czyżby rozłam pomiędzy turbolechity i trzeba ich będzie podzielić na lelewelowców i antylelewelowców? Na Twaroga i  Światłowoda! Zrobi się "akademicko".

      Usuń
    3. Nie no, np. J. Bieszk wycofał się zdaje się ze swoich zarzutów wobec Lelewela. W ostatniej części bajań o Wielkiej Lechii, akurat dość wymownie milczy, ale np. w pseudo-wstępie do reprintu Prokosza stawia tezę, że Lelewel doceniał wartość kroniki Prokosza, tyle że Bieszkowi nie chciało się czytać zbiorów pism Lelewela, bo podpiera się sugestią wydawcy Żupańskiego.

      Usuń
    4. Na Twaroga i Światłowoda! To już nawet nie "akademicko" się robi, to herezja się szerzyć poczyna. Aż strach pomyśleć, jak to się skończy.

      Usuń
  4. Na Trygława i Opoja! No i zupełnie moje zaufanie do Lelewela podważono. Mało, że kolaborant, to jeszcze niespójny. A na poważnie, carscy czynownicy, jak i sami carowie, zwykle byli Niemcami, a nawet jak trafił się rodowity Moskal, to i tak głównie po francusku nawijał.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz