Z
lechickiego zaczarowanego kapelusza, można wyciągnąć różne
rzeczy, bynajmniej nie królika, lecz masę soczystych bzdur i
pomówień. Dziś zajmiemy się postacią rzekomego władcy Bolesława
Zapomnianego, którego zwolennicy fantazmatu Wielkiej Lechii próbują
włączyć do swojego pocztu królów (i cesarzy) Lechii.
Jedni twierdzą, że
Bolesław Zapomniany, syn Mieszka II, został wymazany z uwagi na to,
że był poganinem. Drudzy robią z niego cesarza wschodu i
słowiańskiego męczennika, znanego z okrutnych rządów. A co jeśli
wykażemy, że Bolesław zwany Zapomnianym, jest po prostu wytworem i
pomyłką pisarzy?
Nadrzędną
zasadą historyka jest niewierzenie w opowieści. Pierwsze informacje
o Bolesławie Zapomnianym pojawiają się dość późno w rodzimym
dziejopisarstwie, ponieważ ta enigmatyczna postać odnotowana jest
dopiero w XIV-wiecznej Kronice Wielkopolskiej. Po śmierci Mieszka
II, władzę miał przejąć jego syn Bolesław, który w latach
swoich rządów (tj. 1034–1038), wykazał się krwawymi i okropnymi
rządami, za co został wymazany z kronik. Tłumaczyliśmy już
wielokrotnie, że głównym argumentem za istnieniem czegoś w
przeszłości, dajmy na to zdarzenia z XI wieku, nie może być
źródło z XIV wieku (z uwagi na wiarygodność przedstawianych
wydarzeń przez pisarzy). Jak wykazali historycy zwłaszcza na
przestrzeni ostatnich lat: Gerard Labuda [w rozprawie Mieszko II
król Polski (1025–1034)]
i Kazimierz Jasiński (Rodowód pierwszych piastów),
dziejopis kroniki najprawdopodobniej zetknął się z Rocznikami z
Hildesheim (Annales hildesheim), w których mowa o Bezprymie (synu
Chrobrego), lecz w swoich zapisach przekształcił go na Bolesława.
W ten sposób pisarz chciał uzupełnić wakat powstały na tronie
polskim w latach 30.
Tajemnicza
postać Bolesława przewija się w książce Janusza Bieszka
Chrześcijańscy Królowie Lechii, poświęcając
temu rzekomego władcy dość spory biogram (s. 131–139).
Autor uznaje historyczność
Bolesława, przedstawiając go, jako tego, który miał przywrócić
religię i zwyczaje słowiańskie: Obserwując
bezwzględność i okrucieństwo cesarza, papieża oraz możnowładców
świeckich i kościelnych w stosunku do swoich bliskich, okrutnie
zamordowanych, a także siłowe wprowadzanie niewolniczego systemu
feudalno-religijnego, postanowił odpowiedzieć podobnymi metodami.
Stanął w obronie swojego słowiańskiego ludu, Ariów-Słowian,
którzy jeszcze 50 lat wcześniej żyli w rodach zupełne inaczej, w
zgodzie z naturą i przyrodą, oraz mieli swoją religię –
wedyjski arianizm, nazywany przez kler arogancko i lekceważąco
pogaństwem. I to była w skrócie cała filozofia jego panowania –
wrócić do korzeni Słowiańszczyzny (s.
133–134). Jest to fragment, który należy rozumieć jako
subiektywne odczucie autora, niepoparte żadnymi argumentami, bo
skoro przed XIV wiekiem nikt nie przybliża nam sylwetki domniemanego
władcy, to co my wiemy na jego temat? Na to pytanie J. Bieszk podaje
wyliczankę źródeł, będące dowodem – jak pisze –
bezpośrednim lub pośrednim na istnienie Bolesława. Zobaczmy.
1.
Kronika Baszko Godzisława (XIV wiek – przyp. red.)
2.
Kronika Wielkopolska (XIV wiek – przyp. red.)
Podajemy
te kroniki razem, ponieważ Baszko to Kronika Wielkopolska. J. Bieszk
wybiera sobie z kubła internetowego stare XIX-wieczne wydania, które
prezentują stan wiedzy w pierwocinach nowoczesnych badań
krytycznych nad rękopisami. Gdyby autor nie odrzucił współczesnych
badań, wiedziałby, że Baszko to w istocie Kronika Wielkopolska.
Wszystko wskazuje na to, że to właśnie ten przekaz piśmienniczy
stworzył postać Bolesława, myląc go z Bezprymem, ponieważ żadne
źródło wcześniejsze nie podaje bezpośrednio z imienia takiego
władcy. Późniejsi pisarze wzorowali się na przekazie
Wielkopolanina, a pośrednio też na Długoszu, który sprawę
rozwinął.
3.
Kronika węgierska na początku wieku XII
Jak
pisze autor: Kronika węgierska z początku XII wieku opisuje
interwencję zbrojną Bolesława na Węgrzech w imieniu wypędzonych
książąt oraz po powrocie do kraju jego udział w polowaniu
(s. 135). Podaje też cytat z jakieś starej edycji, nie bacząc
wcale, że fragment tyczy się najprawdopodobniej wyprawy Bolesława
Szczodrego na Węgry. Sam tekst jest jednak problematyczny i zawiera
wiele błędów rzeczowych i logicznych, których tutaj rozwijać nie
będziemy. Jedno jest pewne, kronika ta, to żaden dowód na
istnienie Bolesława Zapomnianego.
4.
Kosmasa kronika Czechów (XI–XII wiek – przyp.
red.)
J.
Bieszk nie precyzuje, lecz można sądzić, że chodzi tutaj autorowi
o ustęp, w którym czeski kronikarz informuje o śmierci w 1037 roku
Bolesława. Jakiego? Wszystko wskazuje nie na Bolesława Zapomnianego
lecz na księcia czeskiego Bolesława Rudego. Przesłanką jest tutaj
informacja mówiąca o oślepieniu rzeczonego Bolesława przez
Mieszka (błąd pisarza, chodzi tutaj o Chrobrego, który faktycznie
pozbawił wzroku czeskiego księcia).
5.
Kronika z Braunweiler (Annales Brunwilarenses –
przyp. red.)
W
którym miejscu jest coś o Bolesławie, synu Mieszka II tego nie
wiemy, a J. Bieszk tego nie precyzuje. Zwłaszcza, że kronika nie
mówi nic o potomstwie Mieszka II. Występuje tutaj nie do końca
jasny fragment o złym traktowaniu Rychezy przez Mieszka II.
6.
Annales Polonorum I
J.
Bieszk pisze tak o tym zabytku piśmienniczym: Także Annales
Polonorum I (patrz bibliografa) podały "1038. mortuo rege
Bolezlao" (1038. zginął król Bolesław) – dalej dodano
pomyłkowo (lub specjalnie) tekst z okresu ponad 40 lat późniejszego
(z j. Łacińskiego tłumaczył autor) (s. 137). Po pierwsze,
Bolesław Zapomniany nie był królem, bo wszystko wskazuje na to, że
nie istniał. Poważny autor nie powinien wyciągać tak pochopnych
wniosków. Po drugie, rocznikarz raczej nie użył tutaj słowa
mortuo jako zginąć, tylko jako umrzeć. Język łaciński
jest wieloznaczny i wszystko zależy od kontekstu, w którym pisarz
tworzył tekst. Być może, gdyby faktycznie Bolesław Zapomniany
miał zginąć użyłby czasownika pereo, perii, peritum, perire,
czyli Boleslaus peritus?
Tego nie wiemy i już nigdy się nie
dowiemy. Poza tym o jakie
Annales polonorum chodzi
autorowi? A no chodzi o wydanie w Monumenta Germaniae Historica z
1846 r., tylko, że nie został podany tom, o który chodzi. Ale
chwilę! Zaraz, zaraz! J. Bieszk oskarżający Lelewela o niemieckie
korzenie i fałszowanie historii polski pod dyktando zaborcy,
korzysta z... niemieckiego (zaborczego) wydawnictwa!?
7.
Rocznik małopolski i Kodeks tyniecki
Chybiony
dowód. W roczniku Bolesław Krzywousty nazwany jest Bolesławem IV,
oznaczałoby to, że między Chrobrym a Szczodrym był jeszcze jakiś
Bolesław, jednak w tym samym źródle Krzywousty występuje również
jako Bolesław III. W Kodeks tyniecki też niczego nie dowodzi. Sam
autor nie wie o czym pisze, a szasta przekazami na lewo i prawo.
8.
Tabula regnum Poloniae
Jest
późnym źródłem XIV-wiecznym, prawdopodobnie nastąpiła tutaj
interpolacja wersji z Kroniki Wielkopolskiej. Żaden dowód pośredni
czy bezpośredni.
J.
Bieszk wymienia jeszcze takie źródła jak Modlitewnik Gertrudy,
Saxo Annalista czy Nestora kronikę ruską. Mają udowadniać
istnienie Bolesława, bez podania jego imienia. Pamiętajmy więc, że
przedstawiane źródła powstawały w różnych miejscach i czasie, a
co za tym idzie miały różne podstawy (inne filiacje). Autor nie
wymienia tutaj wielu innych źródeł, które w badaniach nad
historycznością Bolesława Zapomnianego powinien uwzględnić, ale
po co, skoro to tylko komplikowanie sobie życia. Zadajmy więc w tym
miejscu następujące pytania: dlaczego o Bolesławie Zapomnianym nie
wspomina kronika anonimowego kronikarza zwanego Gallem? Dlaczego nic
nie pisze tak chętnie cytowany przez zwolenników fantazmatu
Wielkiej Lechii w kwestii przedchrześcijańskiej Polski Mistrz
Wincenty? Czemu autor pod tym kątem nie analizował takich źródeł
jak Annales hildesheim, Rocznik mazowiecki, Chronicon augiensis
Hermana z Reichenau, Roczniki Magdeburskie czy Dzieje cesarza Konrada
Wipona? Skoro Bolesław Zapomniany istniał i rządził w tym czasie,
to dlaczego nie było żadnej reakcji na najazd Brzetysława w 1038
r.? Bo po prostu żaden Bolesław Zapomniany nie istniał! A na
koniec, czemu w swojej pracy J. Bieszk nie cytuje fundamentalnej na
swoich badań prac Gerarda Labudy czy Kazimierza Jasińskiego?
Odpowiedź
jest prosta. Bo ich po prostu nie zna. Oddajmy jeszcze na chwilę
głos autorowi: Kupiłem dwa albumy z pocztem władców,
wydane w 2014 i 2015 roku i nadal nie znalazłem w nich Bolesława II
Zapomnianego. Dlaczego? Uważam, że najwyższy czas skończyć z tym
kuriozum, albowiem badacz historii ma obowiązek mówić prawdę
(według swojej najlepszej wiedzy) o udowodnionych faktach czy
postaciach historycznych i ma obowiązek informować o tym
społeczeństwo. […] Na cesarzu Bolesławie II Sprawiedliwym,
zwanym Zapomnianym, w roku jego śmierci – 1038, kończy się okres
Cesarstwa Lechii, inaczej Polanii, który trwał 38 lat, od 1000 do
1038 roku, co m. in. potwierdziły tytuły dwóch kronik
średniowiecznych, a mianowicie Galla Anonima i Piotra z Byczyny
(s. 138).
O
domniemanej cesarskości, o której J. Bieszk wspomina napisaliśmy w
tym miejscu ZOBACZ.
Dlaczego w pocztach zakupionych przez autora nie znajduje się
Bolesław Zapomniany? Bo nic pewnego o nim nie wiemy. Poczet
królów to nie jest tablica ogłoszeń, na której każdy może coś
napisać. Gdzie Gall pisze o cesarskości Lechii? Wykazaliśmy już,
w poprzednim wpisie, że niczego takiego nie odnotowuje. Jak można
uważać Kronikę książąt polskich Piotra z Byczyny jako kronikę
cesarzy, która na dodatek powstała w połowie XIV wieku!? A co z
tablicami cesarzów Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego? Jest
tam Chrobry, Lambert czy Bolesław Zapomniany? Być może czas, aby
faktycznie informować społeczeństwo o faktach zgodnych ze źródłami
i badaniami?
J.
Bieszk próbuje po prostu podgrzewać stary, (obalony) pomysł
historyków końca XIX wieku (Balzer, Wojciechowski). Dziwnym trafem,
autor nic nie wspomina chociażby o pracach Stanisława
Kętrzyńskiego, który jako pierwszy wykazał, że Bolesław
Zapomniany to Bezprym. Oczywiście można bajać, że Kazimierz
Odnowiciel nie był pierworodnym, bo przeznaczony był do stanu
duchownego, że Kazimierz to nie jest piastowskie imię (wcześniej
się nie pojawia). Nic to jednak nie wnosi konkretnego w pole
dyskusji.
Jak
pokazaliśmy wskazane przez autora źródła wykazują jedynie, że
nikt o Bolesławie nic nie wie. Skąd więc pewność autora w tych
słowach: Również, co istotne z chwilą śmierci tego
władcy zaczęła obowiązywać i funkcjonować nowa, druga klątwa
kościelna rzucona na niego i naród słowiański Lechii, a swoją
moc straciła już niepotrzebna pierwsza klątwa Gaudentego
(s. 139). Być może z tą klątwą
jest jak z Bolesławem Zapomnianym, czyli po prostu została
wymyślona?
Sygillusz
Zbyt skomplikowane. I jeszcze te takie słowa dziwne: jakaś fili, filia czy jakoś tak nie po lechicku. Pewnie to jest po miemiecku, watykańsku, albo nawet po chazarsku!
OdpowiedzUsuńObawiam się, że Szanowny Autor bardzo mocno nie ma racji, twierdząc, że Janusz Bieszk próbuje po prostu podgrzewać stary, (obalony) pomysł historyków końca XIX wieku. Stawiam lechickie denary przeciw orzechom czereśni, że ten znany "badacz" pojęcia nie ma, o czym mogli pisać Balzer, Wojciechowski, Koneczny czy Kętrzyński. Biorąc pod uwagę jego wiek źródła inspiracji szukałbym w beletrystyce lat pięćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku: Bogusław Sujkowski "Bolko Zapomniany", Karol Bunsch "Bezkrólewie". Oraz oczywiście bajędy internetowe, które on z dużą łatwością przyswaja.
Wydaje się że do zagadnienia istnienia lub nieistnienia Bolesława Zapomnianego podchodzi Pan zbyt jednostronnie. Nie jestem zwolennikiem bredni Pana Bieszka ale spór o istnienie tego władcy nie zakończył się sto lat temu. Zwolennikami tej teorii byli np. D.Borawska i T.Wasilewski, których trudno uznać za niepoważnych badaczy. Argument że o BZ milczy Gall jest chybiony. Pomijał on milczeniem innych np. Bezpryma o których wiemy że istnieli.
OdpowiedzUsuńProblem polega nie na pominięciu Bolesława Zapomnianego przez Galla. Problem polega na tym, że jedyne źródło - czy to polskie czy obce - znające tego władcę pochodzi dopiero z drugiej połowy XIV wieku, a to co przekazuje o rzekomym Zapomnianym jest bardzo podobne do tego, co źródła niemieckie podają o Bezprymie.
UsuńTo inaczej. Żadne źródło przed XIV wiekiem nie wspomina o Bolesławie Wymyślonym.
OdpowiedzUsuńO Wymyślonym nie. Ale Kadłubek wspomina o drugim potomka Mieszka. Można się spierać o wiarygodność tej informacji ale formalnie wzmianka w źródle wcześniejszym jest. Nie zgadzam się z Panem że kwestia BZ została definitywnie wyjaśniona. Ponad sto lat temu jego istnienie uważano za pewnik, obecne przeważa pogląd że jest to postać fikcyjne. Taki po prostu jest aktualny stan wiedzy. Ale jak to będzie wyglądać za 20, 30 lat nie wiemy. Uważa Pan że w kwestii interpretacji i krytyki źródeł oraz ew. ujawnienia nowych doszliśmy już do ściany i obecna wykładnia jest i będzie jedyną słuszną?
UsuńCzy mistrz Wincenty nazywa go z imienia Bolesław? Nie ma wcześniejszej wzmianki niż XIV w. Stan wiedzy zmieni się jeśli zostaną odkryte nowe źródła dt. domniemanego BZ. Każdy może sobie wierzyć w co chce, jest jednak różnica między tym co się wie, a tym w co się wierzy. Nikomu tego prawa nie zabieramy.
UsuńAnonimowi polecam: http://www.poczet.com/zapomniany.htm
OdpowiedzUsuńSpróbujesz podważyć to kompendium na temat Bolka Zmyślonego?
Nastanie dluga i nieoczekiwana cisza?
UsuńWiększość tych źródeł została omówiona w tekście, a reszta niczego nie dowodzi. To znaczy dowodzi jednego, jeśli nie ma się dowodów, to próbuje się podeprzeć każdym najmniejszym niuansem, który nie ma nic wspólnego ze sprawą.
UsuńA czy Gall Anonim nazywa z imienia biskupa ukaranego przez Bolesława Szczodrego? Też nie. Jego imię znamy z późniejszych źródeł. Zgadzam się z Panem że każdy może wierzyć w co chce. Pan wierzy poglądom negującym istnienie BZ. Pana prawo. Obnażanie ignorancji Pana Bieszka to jak pojedynek z lodówką. Jeżeli ma Pan ambicje podnieść dyskurs na wyższy poziom to proszę wykazać błędność koncepcji D.Borawskiej lub T.Wasilewskiego.
OdpowiedzUsuńPan nie przedstawił żadnej koncepcji, a żąda Pan abyśmy my mieli wskazywać błędność czyjejś koncepcji.
UsuńOczywiście że żądam, gdyż to Pan kategorycznie twierdzi że jest to postać fikcyjna. Wskazałem Panu poważnych historyków,którzy twierdzą inaczej. Na Panu ciąży ciężar dowodu że się mylą. Osobiście uważam że kwestia BZ jest niejednoznaczna i w obecnym stanie wiedzy nie można kategorycznie przesądzać o słuszności każdej wersji.
OdpowiedzUsuńJakby Pan nie zauważył podano w tekście kilka źródeł i je omówiono pod kontem Bolesława Wymyślonego. Czego jeszcze należy dowieść? Proszę więc przedstawić argumentację wskazanych historyków.
UsuńKażde omówienie będzie zniekształceniem dlatego pozwalam sobie odesłać do źródła.
Usuńhttp://www.google.pl/url?sa=t&source=web&cd=3&ved=0ahUKEwiziuDDhI3RAhXZIFAKHfMOATgQFgggMAI&url=http%3A%2F%2Fbazhum.muzhp.pl%2Fmedia%2Ffiles%2FPrzeglad_Historyczny%2FPrzeglad_Historyczny-r1989-t80-n2%2FPrzeglad_Historyczny-r1989-t80-n2-s225-237%2FPrzeglad_Historyczny-r1989-t80-n2-s225-237.pdf&usg=AFQjCNEGZACqJ02Tjmzl-QqDpuwZSjqllg
Wasilewski był nieco fantastą, a poza tym od jego publikacji pojawiło się wiele nowych ustaleń.
UsuńZdecyduj się Anonimie, czy mówimy o wielkim, choć okrutnym władcy Bolesławie, czy (jak tego chciał Tadeusz Wasilewski) dziecięciu w wieku przedszkolnym.
UsuńMówimy o konkretnej postaci (synu Mieszka II) której obecnie odmawia się racji istnienia. Niewielka ilość źródeł daje możliwość różnych interpretacji, tym niemniej jestem przeciwnikiem kategorycznego twierdzenia, że na pewno jest to osoba fikcyjna. Prof. Labuda w swojej monografii o Mieszku II wprawdzie stanął w opozycji do D. Borawskiej i T. Wasilewskiego, ale w mojej ocenie nie wykazał w sposób przekonujący, błędności koncepcji w/wym.
Usuń"Prof. Labuda w swojej monografii o Mieszku II wprawdzie stanął w opozycji do D. Borawskiej i T. Wasilewskiego, ale w mojej ocenie nie wykazał w sposób przekonujący, błędności koncepcji w/wym."
UsuńA o którą koncepcję chodzi? Bo nie są one takie same.
Najlepiej siegnąć do źródła: G.Labuda "Mieszko II Król Polski" Poznań 2008 str. 119-140.
UsuńAnonimowy
UsuńJaka niewielka ilość źródeł? Nie ma ani jednego źródła donoszącego o istnieniu rzekomego Bolesława Zapomnianego, bo kronika z XIV w. nie jest źródłem do dziejów wieku XI.
Gwoli ścisłości Kronika Wielkopolska jest jak się coraz powszechniej przyjmuje dziełem XIII-wiecznym. W kwestii uznawania jej za źródło do tego okresu dziejów odsyłam Pana do prac prof. Labudy czy prof. Śliwińskiego, którzy nie mieli tak ortodoksyjnego stanowiska w tej sprawie. O drugim potomku Mieszka II pisze Kadłubek, no ale jest to kronikarz też trzynastowieczny więc wg Pana standardów jego kronika również nie jest miarodajna.
UsuńAnonimowy.
UsuńTo w końcu to ma być dyskusja o koncepcjach Danuty Borawskiej i Tadeusza Wasilewskiego, czy Gerarda Labudy?
Nie zapoznałem się jeszcze z tekstem wskazanym przez Pana Anonima z uwagi na swoje inne obowiązki, jednak uczynię to jak najszybciej i ustosunkuję się do tego tekstu i wskazanej argumentacji badaczy. Muszę jednak zareagować, ponieważ Pana argumentacja dotycząca XIII-wiecznego pochodzenia Kroniki Wielkopolskiej jest chybiona. Proszę poczytać najnowsze ustalenia m. in. Wojciecha Drelicharza – faktycznie sprawa była szeroko dyskutowana w literaturze. Całość tej dyskusji prezentuje i omawia W. Drelicharz, Idea zjednoczenia królestwa w średniowiecznym dziejopisarstwie polskim, Kraków 2012, s. 357–368. - Sygillusz
UsuńSigillum Authenticum
UsuńOd dawna było wiadomo, że Kronika Wielkopolska ostateczny kształt uzyskała w drugiej połowie XIV wieku, a autorem tego był Janko z Czarnkowa. Można się domyślać, że partie jego autorstwa, to to co oparte jest na źródłach niemieckich - Janko był przez jakiś czas proboszczem w Meklemburgii. To tłumaczy obecność w kronice Bolesława Zapomnianego, wzorowanego na Bezprymie.
W kwestii pochodzenia Kroniki Wielkopolskiej polecam ciekawy artykuł J. Bieniaka z 2009 roku http://rcin.org.pl/Content/26730
UsuńOdnośnie BZ - hipoteza ciekawa, ale to tylko domysł.
Panie Anonimie - mamy wielki szacunek do Profesora Bieniaka, jednak w przypadku wskazanego artykułu jesteśmy zmuszeni zanegować argumentację J. Bieniaka. Być może artykuł ciekawy, ale argumenty jednak bardzo powierzchniowe – autor skupił się na tzw. interpolacji santockiej, określeniach władców, zainteresowaniach kronikarza genealogią oraz nekropoliami władców. Nie przeanalizował Kroniki wielkopolskiej oraz źródeł uchwytnych w tekście. Jeśli przeprowadziłby szczegółowy rozbiór krytyczny Kroniki wielkopolskiej - to po odjęciu "warstwy" XIV-wiecznej (tj. pochodzących ze źródeł XIV-wiecznych rzekomo interpolacji, zostałoby niewiele.
UsuńDla odświeżenia tematu polecam E. Skibiński Kronika wielkopolska w "Vademecum historyka mediewisty". Jednak wiek XIII.
UsuńVademecum historyka mediewisty wyszło przed pracą W. Drelicharza, nie zawiera więc ustaleń tego badacza. Więc nie jest tak, jak mówi anonim, polecamy zapoznać się z pracą W. Drelicharza, wskazaną w komentarzach wcześniej.
UsuńEdward Skibiński, obok Adama Krawca, jest obecnie jednym z tych badaczy, którzy konsekwentnie w swoich pracach ferują pogląd, że Kronika Wielkopolska powstała w wieku XIII. Stąd, jeżeli on jest autorem artykułu jej poświęconej w Vademecum Historyka, nie dziwne zatem, że taką datację podaje. Sama zaś książka Vademecum Historyka wyszła niemalże równocześnie z pracą Wojciecha Drelicharza (Idea zjednoczenia królestwa w średniowiecznym dziejopisarstwie polskim), w której rozprawia się z poglądami E. Skibińskiego, wskazując, że Kronika Wielkopolska czerpie ze źródeł powstałych w XIV wieku, m.in. z kroniki Dzierzwy, rocznika małopolskiego Kuropatnickiego, rocznika małopolskiego Szamotulskiego, oraz XIV wieczna redakcja rocznika krakowskiego. Wszystkie te źródła zachowały się do dzisiaj w postaci rękopisów (omawiane były bardzo dokładnie w pracy W. Drelicharza, Annalistyka małopolska XIII-XV wieku. Kierunki rozwoju wielkich roczników kompilowanych, gdzie zestawia, porównuje i analizuje wszelkie zaczerpnięcia (tzw. transmisje) z XIV wiecznych źródeł małopolskich, które znajdują się w Kronice Wielkopolskiej. Zresztą E. Skibiński w swoich dociekaniach pomija sformułowania prologu Kroniki Wielkopolskiej, które wskazują, że powstała ona co najmniej po śmierci Przemysła II (1296), w czasach panowania kolejnego króla polskiego z dynastii Piastów (kolejnym był dopiero Łokietek, koronowany w 1320 roku). Pojawia się również argument o wydźwięku ideowym kroniki, zwłaszcza negatywnej opinii o Krzyżakach (taki pogląd pojawia się również w XIV wieku, i jest wygłaszany na sądach polsko-krzyżackich w 1320-1321 i 1339), zresztą sam Janko z Czarnkowa, którego, przynajmniej w części uznaje się za autora Kroniki Wielkopolskiej, miał do krzyżaków negatywny stosunek.
UsuńNawet jak E. Skibiński nie znał najnowszej pracy W. Drelicharza, to mógł skonfrontować swoje poglądy z pracą wcześniejszą (Annalistyka małopolska wyszła w 2003 roku), w której również feruje pogląd o XIV wiecznej proweniencji Kroniki Wielkopolskiej.
Część badaczy, mimo poważnej i źródłoznawczej argumentacji Drelicharza, nadal pozostało przy swoich wcześniejszych stanowiskach. Dlatego w kwestii Kroniki Wielkopolskiej pojawia się dwugłos przy datowaniu tego dzieła.
Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, cóż to za twór. Zapewne chodzi o Święte Cesarstwo Rzymskie, w którego skład wchodziły królestwa Burgundii, Niemiec i Italii. Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego powstało (jeśli dobrze pamiętam) dopiero w czasach Napoleona I.
OdpowiedzUsuń"Cesarstwo Narodu Niemieckiego". Zapewne chodzi o średniowieczne Święte Cesarstwo Rzymskie, w którego skład wchodziły królestwa Burgundii, Niemiec i Italii.Ostatnim Świętym Cesarzem Rzymskim był Franciszek II Habsburg (XVIII w.). Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego powstało w czasach kiedy Napoleon I został Cesarzem Francuzów (jeśli dobrze kojarzę. Tekst jest świetny ale to Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego razi w oczy.
OdpowiedzUsuńBolesław Zapomniany jest najprawdopodobniej młodszym synem Mieszka II i pellex. W momencie śmierci Mieszka II miał zapewnie kilka lat i to jego grobowiec znajduje się w kościele na Ostrowie Lednickim
OdpowiedzUsuńRozumiem, że to dziecię kilkuletnie było srogim władcą, który ze względu na mnogie występki źle swe życie zakończył i z tego powodu miał być zapomniany?
OdpowiedzUsuńRzekoma srogość to dorobiona późniejsza legenda. Może warto zacząć od tego że w pochówkach wewnątrz kościelnych w X w. miejsce w nawie głównej było zarezerwowane tylko i wyłącznie dla panujących. Po śmierci Mieszka II kraj został podzielony, 18 letni Kazimierz otrzyłał Małopolskę, Bolesław urodzony po roku 1031 pod opieką pellex i możnych odziedziczył Wilekopolskę i Mazowsze. Między 1034-38 Kazimierz został wypędzony, około 1039 umiera jako dziecko Bolesław i zostaje pochowany w kościele na Ostrowie Lednickim. Polska pozostaje bez legalnego władcy co wykorzystuje Brzetysław. Tuż przed spaleniem Ostrowa Lednickiego grobowiec dziecka zostaje wyekschumowany, zostaje po nim tylko złota obrączka. Po powrocie do Polski Kazimierz prowadzi walkę z byłym otoczeniem Bolesława w osobie Miecława. Ze względów dynastycznych oraz podobieństwa wydarzeń w konflikcie braci Zbigniewa i Krzywoustego Gall celowo pomija postać Zapomnianego. Konflikt ten pozostaje jednak w tradycji mówionej którą pózniej przekazuje Kadłubek. Grobowiec dziecka w nawie głównej kościoła Lednickiego jest grobowcem władcy.
OdpowiedzUsuńWiele by to wyjaśniało.
UsuńBolesław pacholęciem będąc przedwcześnie osierocił ten padół i dla tego zapomnianym został.
250 lat później Kronika Wielkopolska ujawniła jego istnienie, z tym, że:
- z młodszego brata Kazimierza stał się starszym
- z syna naturalnego Mieszka legalnym
- z małolata dorosłym
- do tego wyrodnym, co matkę rodzoną krzywdził
- najlepsze zaś, że i koronowanym ("in regno coronatus ... dyademate regio insignitus" - jak Kronika powiada), tylko czym, skoro Rycheza uwiozła była insygnia (z zemsty za niewierność Mieszka, jak mówi Mnich z Braunweiler), czy też, że odesłał je Bezprym wedle Roczników hildesheimskich.
Co przypomina Radio Erewań:
Czy to prawda, że na Placu Czerwonym rozdają samochody? Tak, to prawda, lecz
- nie samochody, tylko rowery,
- nie na Placu Czerwonym, tylko w okolicach Dworca Warszawskiego
- i nie rozdają, a kradną.
To nawet nie hipoteza. To czysta fantazja.
OdpowiedzUsuńO małoletnim synu Mieszka II pisze Kadłubek oraz Długosz. Przepisy kościelne dokładnie określały kto może zostać pochowany w kościele, myślisz że na Ostrowie Lednickim w świątyni w której przchowywano relikwie krzyża świętego pochowano dziecko grododzierżcy? Nie mój drogi, nawa główna przeznaczona jest dla władców to są fakty nie fantazje.
OdpowiedzUsuńKościół istniał wystarczająco długo, by można było w jego obrębie pochować całkiem sporą liczbę Piastów. W nawie głównej pochowane zostały dwie osoby (jedna osoba dorosła, jedno dziecko), w augumentach kolejne cztery, wokół kościoła dalszych kilkanaście (w tym dzieci).
OdpowiedzUsuńPrawda jest taka, że nie wiemy, kogo tam pochowano. Pobożne życzenia tego nie zmienią.
Generalnie w nawach wszystkich kościołów wybudowanych do roku 1039 znajduje sie łącznie pięć grobowców w tym jeden dziecka. Dowodem napewno nie jest ale jest poszlaką której nie można lekceważyć.
OdpowiedzUsuńWydarzenia opisane przez Galla - regencja, malutki chłopaczek mogą być tylko w dwóch przypadkach prawdziwe. Regentką jest druga żona Mieszka II, malutki chłopaczek to jego młodszy syn. Wtedy ta relacja ma rację bytu.
P.S
W 1965 roku gdy odkryto grobowiec na jego dnie znaleziono złotą obrączke. Niestety zaginęła ona podczas pożaru magazynu, zostało tylko zdjęcie.
http://images70.fotosik.pl/1255/51f94bd84e7ab99egen.png
Klątwa Zapomnianego trwa;)
Serio? A dyć to wszystko (z wyjątkiem obrączki) nieprawda.
OdpowiedzUsuńPrzypominam, że Gall nie pisał o jakimś nie wiadomo jakim małym chłopaczku, a o chłopaczku o imieniu Kazimierz i nie o jakiejś tam nie wiadomo jakiej regentce, ale o takiej, która była tegoż Kazimierza matką, z cesarskiego rodu się wywodzącą.
Relacja Galla jest sprzeczna z rocznikami z których znamy datę urodzenia Kazimierza, wiadome jest że w momencie śmierci Mieszka miał 18 lat więc malutkim chłopaczkiem nie był. Kolejne źródło to Mnich z Braunweiler które informuje nas o rozwodzie i wyjeździe Rychezy z Polski, co oznacza że nie mogła sprawować regencji w Polsce. Wreszcie jest Kadłubek - "innym zadało się inaczej". To są trzy niezależne od siebie źródła, dodatkowo dwa z nich są ze sobą zgodne i przekazują nam istotne informacje o pellex oraz rywalce/macosze. U Kadłubka dodatkowo znajdujemy informacje o konflikcie o tron oraz innym potomku niż Kazimierz - " lecz żeby jej własna latorośl wstąpiła wreszcie na tron królewski"
OdpowiedzUsuńZakładając że wydarzenia opisywane przez Galla miały miejsce to nie mogły być udziałem ani Kazimierza ani Rychezy lub przyjmujemy że kronikarz popełnił błąd. W każdym razie obie wersje podważają wiarygodność zapiski. Wytłumaczeniem może być to że Gall z czterech osób zrobił dwie przypisując im udział w wydarzeniach które faktycznie miały miejsce.
Gdzieś Ci umknęło, iż Kadłubek podaje dwie wersje - pierwszą bez niespodzianek, zgodną z wersją Galla i drugą, cokolwiek baśniową. Wedle tej drugiej (która zdaje Ci się bardziej podobać) umiłowana żona Mieszka urodziła Kazimierza, lecz sama zmarła w połogu. Zła macocha przekupiła jednego z dostojników, by zabił dziecię, lecz on je w tajemnicy do klasztoru oddał na wychowanie. Coś Ci to przypomina? Na pewno przypomina, ale nie Mnicha z Braunweiler.
UsuńTak do końca nie lekceważył bym "baśni" Kadłubka. Oczywiście mamy tu do czynienia z mocno zniekształconym przekazem, spowodowanym jego ustną tradycją. Kronikarz opisuje nam pewne wydarzenia niezbyt dbając o chronologie. Głównym wątkiem relacji jest rywalizacja o tron. Zasadniczy zrąb osnuty jest wokół dwóch postaci Kazimierza i Macochy, pozostałe osoby tworzą niejako tło dla głównego przekazu. Jak zdążyłeś się przekonać nie neguje historyczności wydarzeń opisanych przez Galla, uważam że te dwie relacje nawzajem się uzupełniają. Są to dwa różne zazębiające się wątki. Mamy więc regencje u Galla i konflikt macocha - Kazimierz u Kadłubka. Chronologicznie obie relacje należy umieŝcić w latach 1034-1038. Właśnie dlatego młodszy syn Mieszka został pominięty we współczesnych mu źródłach, poprostu nie odgrywał w tym czasie żadnej roli.
OdpowiedzUsuńTy sobie po prostu wybierasz zupełnie dowolnie fragmenty fragmentów i tworzysz nieistniejące "wątki", byle pasowały do stworzonej przez Ciebie opowieści. No to ja stworzę swoją.
UsuńMacocha się przeliczyła i urodziła ostatecznie nie syna, lecz córkę, która została pominięta we współczesnych jej źródłach, po prostu nie mogła odgrywać w tym czasie żadnej roli. Podoba się?
Nieprawda. Przyjmuję relacje Mnicha i Galla w całości jeśli chodzi o wydarzenia, u Galla kwestionuję jedynie osoby do których odnosi się zapiska i mam do tego prodstawy ze względu na niezgodność z innymi źródłami.
OdpowiedzUsuńŻadnych fragmentów z Kadłubka sobie nie wybieram, konflikt dotyczy macochy i Kazimierza to wynika wprost z treści. Przeniesienie tego konfliktu na lata 1034-1038 jest jak najbardziej zasadne.
Według Ciebie które ze źródeł jest bardziej wiarygodne Mnich czy Gall? Jak wyjaśnisz ich sprzeczność?
I jeszcze sprostowanie do piastowskiej nekropolii na Ostrowie Lednickim. Pochówków wydatowanych na przed 1038 jest dokładnie dziewięć (2 w nawie, 4 w aneksach, 3 obok kościoła w jednej linii z grobami w aneksach). Grobowiec dziecka jest tylko jeden, ten w nawie. Na czaszkach dwóch szkieletów pochowanych na zewnątrz kościoła znajdowały się ślady po uderzeniu mieczem.
OdpowiedzUsuńPodsumujmy:
Usuń1) żadne źródło nie wspomina o bardzo nieletnim potomku Mieszka II, który miałby dla Kazimierza być rywalem w walce o schedę po ojcu,
2) ten nieletni, przez nikogo nie wymieniony potomek Miszka II musiał zatem istnieć i był to Bolesław Zapomniany, wspominany w Kronice Wielkopolskiej jako dorosły i srogi władca, znany z licznych występków.
Nic nie zgrzyta?
Witam, tu Maro.
OdpowiedzUsuńMiałem nie zaglądać, ale lubię czytać Wasze brednie. Wychodzę z założenia, że warto poznać obie strony medalu. Zwolenników i przeciwników "Lechii". Czy należę do którejś grupy? Nie, ale zależy mi na poznaniu historii. Jako fizyk-empiryk, sceptycznie podchodzę do wszystkich rewelacji, ale i źródeł historycznych "jedynych słusznych" nie traktuję w wielu przypadkach poważnie. Historię piszą zwycięzcy.
Kto pisał Roczniki Kapituły Krakowskiej? Co tam się mieści pod datą 1038. To są przecież te Wasze ukochane i jedyne źródła historyczne. Włączcie myślenie.
A tak coś do rzeczy, szanowny Maro?
OdpowiedzUsuńW Roczniku Kapituły Krakowskiej pod datą 1038 jest zapiska o zabraniu do Czech relikwi św. Wojciecha, następny rok to śmierć Stefana króla Węgier. Może koledze chodzi o Rocznik Krakowski oraz Traski oraz kodeksy Kuropatnickiego, Szamotulskiego, lubiński i królewiecki. Tam faktycznie są wzmianki obituralne w latach 1038/39 odnoszące się do Kazimierza i Bolesława.
OdpowiedzUsuńNie dałeś się koledze wypowiedzieć.
Usuń"mieli swoją religię – wedyjski arianizm" ciekawe co to takiego
OdpowiedzUsuńTo takie szurowanie rodem ze Świętej Rusi w wersji "rodzimowierczej", nacjonalistycznej i rasistowskiej. Zaczęło się od wydania Słowiańsko - Aryjskich Wed" przez Aleksandra Hiniewicza.
UsuńNa jakiejś stronie (nie umiem jej odnaleźć, a szkoda) lat temu parę ktoś dowodził (chyba zupełnie na serio), że Bolesław Zapomniany istniał, bo ... Karol Bunsch napisał o nim powieść.
UsuńTeż to już gdzieś widziałem.
UsuńNa http://historia.org.pl/2013/02/13/boleslaw-zapomniany-i-adelajda-biala-kniahini-zagadkowe-postaci-dynastii-piastowskiej/
OdpowiedzUsuńprzeczytać można
"Znany historyk, Andrzej Zieliński"
Nota bene, nie historyk a dziennikarz
"stwierdza, że Bolesław istniał"
nawet nie twierdzi, lecz s t w i e r d z a ...
Ze strony https://seczytam.blogspot.com/2016/12/turbolechickie-zidiocenie-czyli-dojenie.html
Usuńwnoszę, że ów Zieliński jest dużo zabawniejszy niż się początkowo wydawało. "Otóż jako kolejny dowód skandynawskiego rodowodu Piastów postrzega ekranizację powieści Józefa Ignacego Kraszewskiego pod tytułem "Stara Baśń", gdzie Jerzy Hoffman zamiast Sasów ukazał Wikingów."