Przerost formy nad treścią czy treści nad formą? Recenzja książki “Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego”

Nakładem wydawnictwa Biały Kruk ukazała się książka “Narodziny potęgi. Dziedzictwo Kazimierza Wielkiego” z tekstem Krzysztofa Ożóga i fotografiami Adama Bujaka. Można się domyślać, że publikacja nie została wydana bez głębszej przyczyny, bowiem 5 listopada br. minęło 650 lat od śmierci króla Kazimierza. Cieszy fakt, że wydawnictwo zaplanowało publikację z tej okazji. Drugą pozytywną informacją w mojej opinii jest forma książki, która ma charakter popularnonaukowy. Do napisania tekstu zaangażowano specjalistę od dziejów polski średniowiecznej. Co więc mogło pójść nie tak? A no, mogło.

Nie mam uwag merytorycznych do tekstu. Jest napisany klarownie i spójnie. Zawiera wszystkie najważniejsze informacje z czasów panowania Kazimierza Wielkiego. Nawet dobrze się to czyta. Mam jednak problem z ogólną koncepcją publikacji. Jak napisał wydawca na tylnej części okładki:

Ostatnie kilkanaście lat w III RP cechowało się umniejszaniem polskiej historii, nawet jej deprecjonowaniem, a także… skracaniem. Opowiadanie o średniowieczu - które przyniosło światu m.in. uniwersytety - zostało przez wielu “postępowych” naukowców i publicystów uznane za propagowanie wstecznictwa. Tymczasem dorobek wieków średnich jest olbrzymi, czego dowodem jest również polska historia. Kazimierz III, nazywany potem Wielkim, faktycznie zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną. Trzeba jednak pamiętać o wielu innych jego dokonaniach. Był bowiem także wielkim prawodawcą, z którego dorobku korzysta się do dziś! Budował nie tylko warownie i zamki, ale lokował dziesiątki nowych miast, fundował dziesiątki kościołów. Kronikarze pisali, że umiłował pokój, a jednak nie lękał się nieprzyjaciół i prowadził też zwycięskie wojny. Zreformował skarb koronny, rozsądnymi decyzjami i polityczną roztropnością doprowadził do prawdziwego rozkwitu gospodarki. Prawie podwoił obszar państwa. „Pałał gorącą chęcią powiększenia i uświetnienia swego Królestwa Polskiego” – napisze o nim Jan Długosz.

Takiego właśnie władcę pokazuje nam ta pasjonująca i ujmująca swą urodą książka. Od panowania Kazimierza rozpoczyna się potęga Rzeczypospolitej, która trwać będzie kilka wieków i która nie pozwoli zginąć narodowi polskiemu nawet wtedy, gdy utraci on swoje państwo. O sprawiedliwym, odważnym i gospodarnym władcy opowiadają nam dwaj wybitni autorzy. Prof. Krzysztof Ożóg, naukowiec i badacz o olbrzymiej wiedzy, prowadzi nas przez te czasy świetnym piórem, a mistrz Adam Bujak swoim artystycznym obiektywem pięknie pokazuje to, co zostało do dziś z epoki Kazimierza Wielkiego. A zostało niemało! Na dodatek ostatnimi laty bardzo wiele zamków, kościołów i murów obronnych wspaniale odrestaurowano, co można podziwiać także na kartach „Narodzin potęgi”.

Nie rozumiem w jaki sposób, w ostatnich latach np. historia średniowieczna była umniejszania? Przecież wydano kilka niezwykle ważnych prac naukowych, które pchnęły naszą wiedzę zdecydowanie do przodu. Rozumiem jednak, że nie chodzi tylko o historię jako taką, a konkretną wizję historii, którą wydawca wyjaśnia na zasadzie mrugnięcia okiem do czytelnika: „No wiesz przecież, umniejszajo, chowajo, nie mówio całej prawdy”. Zgadzam się jednak z tym, że historia jest zastępowana przez pseudonaukę, szuryzmy czy tzw. historiografię wyklętą (ZOBACZ). Ma to swoje przyczyny m.in. w braku atrakcyjnych opracowań o charakterze popularnonaukowych, przespanie przez historyków etapu „cyfryzacji” w komunikowaniu wiedzy chociażby w mediach społecznościowych czy w serwisach internetowych takich jak YouTube.

Wracając jednak do publikacji, mam wrażenie, że część ilustracyjna publikacji jest przesadzona. Jest tego za dużo… Pytanie więc, czy mamy do czynienia z albumem czy opracowaniem historycznym? W niektórych przypadkach fantazja poniosła wydawcę, jak np. na stronie 25, gdzie zamieszczono kadr z telenoweli historycznej „Korona Królów”. Biorę jednak poprawkę na to, że publikacja nie jest przeznaczona dla historyków, lecz przeciętnego zjadacza chleba, może więc lepiej do niego przemówi taki obraz? Nie wiem tylko czy będzie w stanie w dobie pandemii wydać 100 zł na zakup takiej pozycji (chociaż w księgarniach cena waha się między 60-80 zł, dalej jednak dużo).

Moim zdaniem książka przeznaczona jest dla osób, które po prostu chcą mieć pod ręką opracowanie, w którym mogą szybko znaleźć interesujące ich informacje. Dla bardziej wymagających czytelników pozostaje polecić biografię Kazimierza Wielkiego pióra Jerzego Wyrozumskiego.

(aw)

Komentarze

  1. >Nie rozumiem w jaki sposób, w ostatnich latach np. historia średniowieczna była umniejszania?<

    Wydawca mówi wszystko - Biały Kruk, partyzanty, do 2015 roku siedzieli w lesie, to trochę brak im orientacji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałem Pana tekst raz, przeczytałem drugi (świadomie nie używam pojęcia „recenzja”, gdyż z recenzją ma on tyle wspólnego co Bieszk z wiedzą) i tak naprawdę nie wiem w jakim celu on powstał. Wahający się, czy kupić omawianą książkę, potencjalny nabywca z tego wpisu dowiedziałby się jedynie, że nie ma Pan uwag merytorycznych do tekstu (prof. Ożóg czytając to na pewno odetchnął z ulgą ), ale bardziej wymagający czytelnik powinien sięgnąć do wydanej ponad 30 lat temu publikacji prof. Wyrozumskiego. Dlaczego tak Pan sądzi i co niedomaga w przekazie prof. Ożoga tego już czytelnik się nie dowie. Tak jak niczego co dotyczy zawartości merytorycznej tej książki. Zamiast tego mamy wyboldowany, przekopiowany znaczny fragment opisu wydawcy z którym Pan się nie zgadza. Dziwi mnie, że Pana energia poszła w tę stronę. Mamy kapitalizm i zbójeckim prawem wydawcy jest zachęcenie (w każdy dozwolony sposób) czytelnika do kupna książki (a omawiana publikacja jest chyba tego warta), w związku z czym opisy wydawnicze są często podrasowywane, zawierają niedopowiedzenia, elementy sensacji itp. Taki mamy klimat. Poza tym ponarzekał Pan na nadmiar fotografii i wysoką cenę. Koniec. Kropka. Proszę wybaczyć, ale cytując klasyka to jest jakaś popierdółka, a nie recenzja. Czuję się tym bardziej rozczarowany, gdyż prowadził Pan naprawdę dobrego bloga i popełnił naprawdę ważną książkę. Po czym z niewiadomych przyczyn zaczął pisać, delikatnie rzecz ujmując, przeciętne teksty nazywane recenzjami. Warto?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz