„Nauka historii to nie dziwka”. Rozprawa z Pawłem Jasienicą

Wielu zawodowych historyków zaczynało swoją przygodę z tą dziedziną nauki właśnie od jego książek. Mimo upływu lat i postępu badań, eseistyka historyczna Pawła Jasienicy (właściwie Leon Lech Beynar) wciąż intryguje i wciąga następne pokolenia chcących poznać dzieje naszego kraju. Ostatnio, nakładem wydawnictwa UNIVERSITAS ukazała się antologia tekstów Pawła Jasienicy oraz jego interlokutorów i recenzentów, zebranych przez Arkadiusza Kierysa, wydanych pod dość wyrafinowanym tytułem Historia to nie dziwka.

Tytuł jest nawiązaniem do fragmentu jednego z tekstów Jasienicy Dziwne zbieżności, będących wymowną aluzją do tzw. zwolenników polityki historycznej:

Nauka historii to nie dziwka, którą można wynająć na rogu ulicy
i skłonić do wszelkich łamańców. Kto naukę historii chce traktować
jak dziwkę, ten sobie samemu wystawia bardzo wymowne świadectwo

Cytat ten zamieszczony został zresztą jako jedno z trzech przyświecających antologii mott. Tytuł, jak również typograficzna forma przedstawienia tej frazy, pozostawia jednak wiele do życzenia. Mamy przecież do czynienia z antologią opracowaną aparatem badawczym, wydaną w wydawnictwie naukowym. Skoro wydawcy uparli się na ten tytuł, to mogli go chociaż dać w cudzysłowie, ale z drugiej strony nie jest dosłownym cytatem z Jasienicy. To nie licuje z powagą wydawnictwa naukowego, by promować się wulgarnym językiem. Zwłaszcza, że pomimo tego, że tytuł jest rzeczywiście bezspornie chwytliwy i kontrowersyjny, nie do końca oddaje zawartość antologii.

Wracając jednak do tematu, Paweł Jasienica nie był naukowcem, co zresztą często podkreślał, mówił m.in.:

Książki, które piszę, nie roszczą sobie żadnych pretensji do rangi dzieł naukowych, nie są podręcznikami ani popularyzacją nauki. To są zwyczajne eseje (cytat z Rzeczpospolita Obojga Narodów).

Jako publicysta mógł pozwolić sobie na większą swobodę w ocenie wydarzeń historycznych. Dla Jasienicy ważne w pisaniu historii było wyłuskanie określonych osób i zdarzeń, które pozwalały zbudować pewien subiektywny wywód. Musiał jednak z czegoś czerpać, a więc z pewnością sięgał do badań naukowych. Jasienica miał jednak pewną przewagę nad naukowymi historykami:lekkie pióro, które cechowało jego twórczość pisarską. Jest to kwestia, z którą wielu historyków ma problem, bo nie potrafią zazwyczaj pisać swobodnym stylem, przystępnym dla każdego.

Trudno jednoznacznie ocenić twórczość Jasienicy. Z pewnością jego książki są pewnym fenomenem popularyzatorskim, choć dziś wiele z postawionych przez niego tez jest archaicznych. Osobiście do lektury syntezy jego autorstwa (Polska PiastówPolska JagiellonówRzeczpospolita Obojga Narodów) zasiadłem tuż przed maturą. Uznałem to wręcz za obowiązek – poznać dzieła, uznawane za klasykę literatury historycznej. Dziś z dużo większym krytycyzmem, niż wówczas, oceniam wartość dorobku publicysty. Myślę, że z Jasienicy po prostu się wyrasta.
Przygotowana antologia liczy sobie ponad 800 stron. Niezłe tomisko. Jest ona o tyle wartościowa, że zbiera szereg artykułów dotąd niepublikowanych lub znanych tylko z łam prasy. Pisma zebrał i opracował Arkadiusz Kierys, który materię twórczości Jasienicy poznał do cna. Tom podzielony jest na pięć części. Pierwsza zatytułowana Publicystyka i historiografia, składa się z tekstów Jasienicy drukowanych na łamach m.in. Tygodnika powszechnego. Część druga, Wszystko to sól ziemi, zawiera reportaże archeologiczne publicysty z przełomu lat 40. i 50., chociażby z wykopalisk na terenie Wielkopolski, Śląska, Warmii i Mazur. W części trzeciej zamieszczono zbiór artykułów polemicznych oraz artykuły oceniające poglądy Jasienicy na historię. Dominują tutaj tematy okołowojenne, sanacja, ocena kampanii wrześniowej, etc. Na czwartą część antologii składają się recenzje syntez Jasienicy. Mamy tutaj przedrukowane teksty nie byle jakich recenzentów, bowiem o książkach publicysty wypowiadali się najwybitniejsi wówczas naukowcy, m.in.: Kazimierz Tymieniecki, Benedykt Zientara, Aleksander Gieysztor, Marian Plezia, Brygida Kürbis, Henryk Łowmiański, Tadeusz Mantteuffel, Zbigniew Wójcik, Janusz Tazbir, etc. Wreszcie ostatnia, piąta część, Człowiek historii, to teksty będące podsumowaniem dorobku Jasienicy.
Pod względem edycji, antologia została przygotowana dobrze. Teksty opatrzone są wieloma przypisami objaśniającymi pewne konteksty wypowiedzi autora i jego adwersarzy. Mamy też pieczołowicie przygotowane przypisy biograficzne autorów polemik i recenzji, które pokazują czytelnikowi who is who w nauce historycznej.

Mnie najbardziej zainteresowały recenzje i polemiki właśnie pracowników nauki. Tak na przykład pierwsza dama mediewistyki, czyli Brygida Kürbis, pisała o głośnej książce Jasienicy Trzej kronikarze:

Każdy literat, historyk literatury czy też krytyk powie, że eseiście wolno wiązać najzupełniej swobodnie rozmaite epizody z życia i twórczości opisywanych ludzi, snuć refleksje, nawiązywać do przeżyć własnych, do obserwacji człowieka, kojarzyć analogie, popadać w zadumę nad kolegami po piórze i pędzlu. Znamy wiele znakomitych esejów tego typu. Czytelnicy powieści i poezji, widzowie teatru, admiratorzy sztuki i melomani zawsze będą rozchwytywali takie książki, gdyż dzięki nim o ileż bliższe im będą ulubione dzieła! Pozostawmy czytelnikowi przyjemność odbywania także miłego spaceru po historii i swobodniejszego poznawania dawnych dziejopisów i mężów stanu. Można też posunąć się dalej i stwierdzić, że przetwarzanie wydarzeń historycznych przez pisarzy w fikcji literackiej, udramatyzowanie ich na miarę naszej własnej współczesności, samo nawiązanie przez pisarza kontaktu z człowiekiem dawnych epok drogą odczucia i przeżycia – te sposoby także się składają na poznanie historyczne. Chociaż nie są to metody naukowe, to przecież pobudzają refleksję i wzbogacają pole naukowych dociekań. (Ten i następne cytaty podaję za antologią, s. 546–547)

Znakomity filolog klasyczny Marian Plezia o tej samej książce napisał tak:

Natomiast dzieła wszystkich trzech omawianych tu pisarzy należą do innej odmiany historiografii średniowiecznej, określanej zazwyczaj mianem „dziejów” lub „historii”. W utworach tego rodzaju chodzi nie tyle o kolejność i chronologię wydarzeń, ile o ich treść; poświęcone są one upamiętnieniu sławnych, godnych wspomnienia czynów (gesta) jednej jakiejś osobistości lub całego ich szeregu, np. jakiejś dynastii panującej albo też kolejno po sobie następujących biskupów zajmujących jakąś stolicę. Z reguły też piszącego interesują najbardziej fakty i osobistości jemu współczesne, które też bywają najobszerniej przedstawione. Taki rodzaj dziejopisarstwa, z natury rzeczy łatwiejszy i efektowniejszy od klasycznej kroniki, był też w średniowieczu wiele bardziej od niej popularny. Wobec wciąż żywego u nas zainteresowania najdawniejszymi dziejami Polski i ich zabytkami książka Jasienicy, ułatwiająca kontakt z najciekawszymi spośród źródeł narracyjnych do dziejów wczesnego naszego średniowiecza, napisana żywo i z pasją, może na pewno liczyć na powodzenie (s. 538).

Inny znakomity mediewista, Benedykt Zientara tak referował Polskę Piastów:

Przyjęte przez Jasienicę kryteria oceny procesów dziejowych dają książce pociągające czytelnika polskiego zabarwienie uczuciowe: karty jej przenika patriotyzm, głębokie przywiązanie do historii narodu polskiego, dość naturalna, a jednająca czytelnika dążność do wydobycia przede wszystkim jasnych stron naszej przeszłości, a nawet usprawiedliwienia tych jej zewnętrznie efektownych fragmentów, które czasami budziły sprzeciw. Czy można robić z tego zarzut autorowi? Taki sposób pisania tkwi głęboko w tradycjach polskiej historiografii; w ten sam sposób patriotyczni historycy i publicyści „krzepili serca” narodu w ciężkich dniach niewoli. Ale wiek XIX już dawno minął; widnokręgi ludzkie rozszerzyły się, organizując poza interesami jednego narodu szerszą wspólnotę, obejmującą dziś całe kontynenty, a jutro może ludzkość. Także kryteria historyków ulegają zmianom: postęp dziejowy – to nie rozszerzenie granic jakiegoś państwa czy dokonany przez niego podbój, ale wzrost wartości kulturalnych, poprawa bytu coraz szerszych kręgów „rodu ludzkiego”. […] Jeszcze jedna cecha, łącząca książkę Jasienicy z naszą klasyczną historiografią, to wysunięcie na pierwszy plan „bohaterów” – jednostek kierowniczych, a więc, w tym konkretnym wypadku nawrót do historii, opowiadanej „według królów”. Autor zastrzega się, że nie chce przez to przypisywać poszczególnym jednostkom decydującej roli w dziejach: często zwraca się od królów i książąt do społeczeństwa, śledząc przemiany w jego życiu i świadomości, a zwłaszcza rosnące poczucie narodowej odrębności. A jednak czytelnik wywnioskuje z książki, że Polska to dzieło Mieszka i Chrobrego, że taki, a nie inny obrót dziejów zawdzięczamy głównie szczęśliwym posunięciom jednych władców, a niedbalstwu i nieudolności innych.
(s. 483–484)

Z kolei Aleksander Gieysztor o Polsce Piastów:

Sądzę, że nietrudno dojść, co przyświeca Jasienicy w jego panoramie historii Polski. Jest to sprawa władzy, walka o nią, używania jej wewnątrz państwa i na zewnątrz. Jest to także sprawa narodu, ale ujętego raczej jako zapowiedź, jako zalążek, na który należało jeszcze długo chuchać,
aby uchronić go przed obojętnością swoich, a zaborczością obcych. Z olbrzymią konsekwencją autor koncentruje uwagę swojego czytelnika na historii politycznej, a w niej na dziejach grupy rządzącej. Po ukazaniu się Polski Piastów rozległy się głosy, które postawę jej autora określały jako personalizm. Sądzę, że jest to zjawisko pochodne z owego przejęcia się problemem władzy. Jasienica szukał dla sprawy tej aktorów, a przy względnej anonimowości polityków średniowiecza znalazł ich w galerii królów i książąt piastowskich. Cóż to za sugestywny, nowy, choć nie tak daleki od Matejki, poczet dynastii, ci zbóje i mordercy, gracze i asceci (tych było najmniej), gwałtownicy i rządziciele! Ale i szermierze ukochanej przez autora „myśli politycznej”, wśród nich 12-letni urodzeni wodzowie i politycy, odważni jak mało kto, pobudliwi, dumni, okrutni i chytrzy. Związek dynastii z państwem, to „ten sam związek natury moralnej, jaki zazwyczaj łączy polskiego chłopa z jego dziedzicznym gospodarstwem”. Nic też dziwnego, że o dziejach Polski rozstrzyga przypadek, śmierć Henryka Pobożnego na Legnickim Polu lub nieszczęśliwe łowy Kazimierza Wielkiego. W dążeniu upraszczającym wizję polityki do najbardziej uchwytnych elementów, w tym kontekście – do dynastii, autor nie dojrzewał nawet obok tronów książęcych ludzi, którzy je otaczali, a zdaniem wielu historyków w obozie rządzącym stanowili o nocy i o dniu. […] Wróćmy przecież do koncepcji Polski Piastów, historii Polski wieków średnich jako historii sprawowania władzy przez Piastów. Czy istotnie wyczerpuje ona w sposób przekonywający treść dziejów? „Historia przebiega zawsze nader powikłanymi szlakami i nikt nie może chełpić się, że dostrzegł i oszacował wszystkie” – pisze Jasienica, ale czy dokonany przez autora wybór zasadniczy zadowala? Zadowoli on czytelnika spoza fachu historycznego znacznie więcej niż historyków zawodowych. Problematyka władzy, jej socjologia, ocena szans powodzenia politycznego – wszystko to fascynuje nas na co dzień. Autor w podtekście raczej przejrzystym nie tylko próbuje wyjaśnić teraźniejszość przez przeszłość, ale i przeszłość przez teraźniejszość. Historycy jednak zawahają się nieraz w pójściu za Pawłem Jasienicą, zarówno w jego uwspółcześnieniu historii, jak w jego uhistorycznianiu dnia dzisiejszego (s. 491–493).

Tak natomiast Gieysztor podsumował Polskę Jagiellonów:

W odróżnieniu od różnych wersji „idei jagiellońskiej” Paweł Jasienica trzeźwo widział zarówno spadek piastowski, który stał się Polską sięgającą naszych czasów, jak nieuniknione przysporzenia terytorialne XIV wieku i następnych stuleci, które w podobnie nieunikniony sposób zaangażowały Polskę w wielką przygodę polityczną i kulturalną poza jej pierwotnymi granicami etnicznymi. Wypowiada w tej mierze wiele mądrych uwag i refleksji krytycznych, z powagą traktując wszelkich partnerów tej przygody. Uczy dostrzegać światła i cienie aliansu polsko-litewskiego dla każdej ze stron i dla każdej chwili dziejowej. Daje lekcję dialektyki historii w sposób konkretny i rozumny (s. 606).

Znakomity znawca dziejów nowożytnych Zbigniew Wójcik, w recenzji wydawniczej książki Rzeczpospolita Obojga Narodów:

Nikt tak jak on nie usiłuje, i to z powodzeniem, poprzez głęboką analizę historii politycznej naszego kraju nauczyć nasze czytające społeczeństwo, że historia jeśli nie jest, to powinna być vitae magistra. Autor dał przykład tego właśnie w przedstawieniu i analizie historii politycznej Polski w II poł. XVII wieku, poświęcając temu zagadnieniu 377 stron maszynopisu, co już samo przez się świadczy, jak wielką wagę (i słusznie) przywiązuje Paweł Jasienica do epoki, którą ściśle wyznaczają ramy chronologiczne 1648–1696, a która oznaczała załamanie się mocarstwowego stanowiska Rzeczypospolitej i początek jej upadku, który w wieku XVIII doprowadził do katastrofy. Analiza tej epoki dokonana przez Autora jest fascynująca, głęboka i w większości przypadków przekonywająca (s. 648–649).

Antologia jest skierowana przede wszystkich do wszystkich miłośników twórczości Pawła Jasienicy. Książkę można nabyć za pośrednictwem strony Wydawnictwa UNIVERSITAS ZOBACZ.


(aw)

Komentarze

  1. Może się mylę, ale ten tytuł jest nie po to, żeby zrobić tanią sensację, tylko żeby upolitycznić wydanie książki. Może Universitas chodziło o wpisanie się w bieżącą publicystyczną wojenkę pewnej gazety przy Czerskiej - taki tytuł doskonale wpisywałby się w politykę redakcyjną tej owej redakcji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakoś nie sądzę, żeby to była zaplanowana akcja przez universitas. Córka Jasienica ma wydać jesienią książkę wspomnienia o swoim ojcu.

      Usuń
    2. Jeżeli chodzi o linię polityczną wydawnictwa to akurat ona jest klarowna i jasna. Stoi po stronie przeciwników rządu. Sam autor też się wpisuje bo propaguje klauzulę sumienia dla historyka, by nauczanie historii odbywało się zgodnie z badaniami naukowymi a nie ideologią. Postulat słuszny (zwłaszcza w zalewie pseudonaukowych bredni środowisk turbolechickich i innych, które historię piszą pod głoszoną przez siebie ideologię polityczną) ale powstał w określonej sytuacji politycznej jako reakcja na słowa przemówienia Prezydenta RP (tylko słowa nie działania rządu czy MEN) a akcja mocno promowana była przez Gazetę Wyborczą.

      Usuń
    3. Mogę zapewnić, że nie należę do salonika GW :D A recka powstała, bo mnie książka zaciekawiła, bez politycznego zlecenia ;)

      Usuń
    4. eee o jaką linie polityczną chodzi? bo zaczynam gubić się w tych rzekomych konatacjach politycznych :D

      Usuń

Prześlij komentarz