10 bzdur historycznych dla których nie warto sięgać po książkę „Chrześcijańscy królowie Lechii. Polska Średniowieczna”
Od
dwóch miesięcy obiecujemy recenzję najnowszej książki Janusza
Bieszka pt. „Chrześcijańscy królowie Lechii. Polska
średniowieczna” (Warszawa 2016, wyd. BELLONA), jednak takowej nie
będzie z jednego powodu. Widząc ogromną ilość bzdur w wydanej
publikacji, mieliśmy ogromny dylemat jak to zrecenzować, skoro nasz
komentarz potrzebny byłby niemal do każdego akapitu książki.
Zaczęliśmy
omawiać „Chrześcijańskich królów Lechii” problematycznie –
wpierw wykazaliśmy, że autor nie zna podstaw matematyki, a
konkretniej nie potrafi zsumować liczby wykorzystanych pozycji w
bibliografiach swoich książek ZOBACZ.
Następnie wyjaśniliśmy na przykładzie m.in. fragmentu książki
J. Bieszka, że Chrobry nie był żadnym cesarzem wschodu czy
zachodu, jak podaje autor i inni myśliciele lechiccy ZOBACZ,
wykazaliśmy też, że Bolesław Zapomniany to fikcja dziejopisarska
ZOBACZ.
Doszliśmy
jednak do wniosku, że taki sposób recenzowania książki nie jest
najlepszy dla zwykłego czytelnika, który być może wymaga prostego
przekazu, dlaczego nie warto sięgać po „Chrześcijańskich królów
Lechii”? Wielowątkowe obalanie bzdur wyssanych z kości ogonowych
czy innych części ciała zostawiamy na przyszłość.
Dziś
pokażemy Wam na przykładzie 10 fragmentów z „Chrześcijańskich
królów Lechii” absurdalność i irracjonalność stawianych tez
przez J. Bieszka, jednocześnie z wykazaniem, że publikacja ta –
jak próbuje Wam wcisnąć w reklamówkach wydawnictwo BELLONA –
nie jest żadną literaturą odnoszącą się do alternatywnej wizji
historii, ponieważ autor książki bardzo poważnie podchodzi do
swoich hipotez i postulatów badawczych. Nie bez przyczyny piszemy o
postulatach, gdyż wybrane przykłady pochodzą z wniosków i
zakończenia publikacji (s. 257–271). Zaczynamy!
Bzdura
nr 1
Przyjęcie
chrztu zapewne około 969 roku było dramatycznym i ryzykownym
wyborem przyszłości Lechii, inaczej Polanii. Decyzja ta wydawała
się królowi Mieczysławowi II niezbędna dla niego i jego rodu, aby
utrzymać władzę, ale czy była dobra również dla wolnego
słowiańskiego ludu lechickiego? Czytelnik powinien sobie sam
odpowiedzieć na to pytanie. Mieczysław II wiele lat starał się o
koronę u papieża i zgodnie z naszymi kronikami przed jej
otrzymaniem zmarł w 999 roku. (s. 258)
Fragment
ten nie ma niczego wspólnego z rzeczywistością, a także
prowadzonymi badaniami i rezultatami tychże badań. Nie będziemy
tutaj rozwijać wątku na temat przyczyn i konsekwencji przyjęcia
chrztu przez Mieszka I, bo to sprawa na osobne omówienie. Nic
pewnego na temat przodków Mieszka nie wiemy – skąd pewność
zatem, że był drugim władcą tego imienia? Poza tym – to był
MIESZKO – tak zapisują go źródła dyplomatyczne i kronikarskie.
Imię to podają choćby „Dzieje Sasów” Widukinda z Korbei pod
rokiem 963 w rekcji Misac (jest to zarazem najstarsza pisana wzmianka
o Mieszku), relacja Ibrahima Ibn Jakuba jako Msk, żywot św.
Udalryka z Augsburga jako Misico, a na początku XI wieku pojawia się
także w Kronice Thietmara z Merseburga czy w żywotach autorstwa
Brunona z Kwerfurtu. Natomiast najstarszy na gruncie polskim zapis
tego imienia w wersji Misico pochodzi z monet Mieszka II, syna
Bolesława Chrobrego. Oczywiście część historyków i archeologów
nadal uważa, że monety te zostały wyemitowane przez Mieszka I.
Dlatego na poczet tej mini-recenzji przyjmujemy, że imię to w
odniesieniu do pierwszego historycznego władcy Polski pojawia się w
źródłach pisanych na przełomie X i XI wieku. Długosz w XV wieku
w swoich rocznikach użył imienia Myeczslaus na określenia
Mieszka. Autor „Roczników” wywodząc etymologię tego imienia
zdawał sobie sprawę, że imię Mieszko jest skrótem dłuższego
imienia. Późniejsi dziejopisarze (XVI–XVIII w.) przejęli to imię
jako właściwe Mieszkowi, błędnie też tłumacząc z łaciny zapis
Długosza jako Mieczysław. Długosz po prostu błędnie zapisał
imię Mieszka, mając jednak rację, że Mieszko to skrót dłuższego
imienia, ale nie był to Mieczysław, które jest zniekształconą
formą imienia Miecisław.
Sprawa
z koroną była już wcześniej przez nas opisywana. W przypadku
„kronik” nie jest uzasadnione używanie tutaj liczby mnogiej, bo
J. Bieszk odwołuje się tutaj konkretnie do legendy dziejopisarskiej
Hartwika (XII w.) oraz Kroniki węgiersko-polskiej (XIII w.), które
mówią o tym, że korona przeznaczona dla Mieszka, trafiła na Węgry
do Stefana. Podanie to, nie znajduje jednak potwierdzenia w innych
źródłach, dlatego jest nie miarodajne i stanowi raczej wymysł
dziejopisarski dla uzasadnienia konkretnych sytuacji i wydarzeń. Nie
mówiąc już o tym, że Mieszko zmarł w roku 992, a nie w 999, o
czym dokładnie pisaliśmy w tekście o rzekomej cesarskości
Chrobrego.
Bzdura
nr 2
Cesarz
Bolesław I Wielki zwany Chrobrym był największym i najwyższym
rangą władcą w dziejach zarówno średniowiecznej Polanii, jak i
Europy. Był posiadaczem dwóch diademów cesarskich (jako król
królów, princeps, primus): cesarza wschodu (Słowiańszczyzny) od
1000 roku oraz cesarza Zachodu (Rzymu) od 1025 roku […].
Należy wyjaśnić, gdzie aktualnie znajdują się oba diademy
cesarskie oraz złoty tron i po zlokalizowaniu wystąpić o ich zwrot
jako własności cesarza Bolesława I Wielkiego i Polski. (s.
258)
Wskazywaliśmy
już ten cytat wcześniej i stosownie został skomentowany, dlatego
też odsyłamy czytelników do wcześniejszego tekstu o Chrobrym. Nie
mogło go jednak zabraknąć w niniejszym zestawieniu, gdyż dobitnie
pokazuje prymitywność wniosków autora. Postulator J. Bieszk ma
zresztą swojego naśladowcę w postaci Pana Czesława
Białczyńskiego, który ostatnio na prelekcji dostępnej do
obejrzenia TUTAJ,
powiedział następujące słowa: Uważam
osobiście, że aby Polska naprawdę stała się wolna duchowo, to
muszą zaistnieć pewne fakty i nie uznam nigdy, że Polska jest
wolna duchowo, dopóki na przykład w Krakowie nie stanie pomnik
Bolesława Chrobrego […].
Po
pierwsze postać Bolesława Chrobrego jest szczególnie zakłamana.
Ostatni król, przez jakiś czas cesarz Europy, który próbował
Europę zjednoczyć w oparciu o projekt Wielkiej Lechii (minuta
40.53–41.36).
Nie
mamy nic przeciwko temu, aby stosowny pomnik Chrobrego powstał i
stanął w Krakowie. Pytanie tylko, po co dorabiać do tego
wszystkiego bzdurną, lechicką ideologię, skoro Chrobry nie był
cesarzem! W jaki sposób postać Chrobrego jest zakłamana? Na jakiej
podstawie? Można się zgodzić, z twierdzeniem, że jest to postać
tajemnicza, bo wiemy o niej niewiele, zwłaszcza dla lat 1018-1025.
Cóż, wykład Pana Białczyńskiego zasługuje na osobne
opracowanie. Wracając jednak do książki J. Bieszka, wskazany wyżej
cytat tylko kompromituje wywód i książkę autora, bo chce
restytucji dóbr, do których nie mamy żadnych źródeł
twierdzących, że należały do Polski.
Bzdura
nr 3
Cesarstwo
Lechii, inaczej Polanii, przetrwało 38 lat: od 1000 do 1038 roku. W
tym okresie panowało trzech cesarzy (królów królów, princeps,
primus): Bolesław I Wielki zwany Chrobry […] Mieczysław
III […], Bolesław II Sprawiedliwy zwany Zapomnianym
[…] (s. 248–259).
Znowu
to samo... Będziemy powtarzać do skutku, że żadne cesarstwo
Lechii i nie miało żadnych cesarzy! J. Bieszk niesłusznie włącza
do pocztu Bolesława Zapomnianego – co już jest wielce dyskusyjne
– to jeszcze na dodatek robi z niego cesarza, o czym nie mówią
źródła! Niedouczony autor nie tylko, nie potrafi zrozumieć
metodologii badania przeszłości, ale także różnicy pomiędzy
swoim subiektywnym odczuciem, a faktem historycznym.
Bzdura
nr 4
Istnienie
„cesarstwa Polanii lub Polan” potwierdzili w kronikach: Piotr z
Byczyny jako principum Poloniae; Gall Anonim jako principum
Polonorum; Dzierswa jako Polonorum imperium; autor Kroniki
wielkopolskiej jako totus superioritas imperii. (s. 259)
Tym
razem J. Bieszk włączył w swoim „nie stricte naukowym”
warsztacie tryb tłumacza. Zapomina jednak, że język łaciński
jest wieloznaczny i autor „Chrześcijańskich królów Lechii” po
prostu błędnie tłumaczy słowa. Tłumaczy je według swojego
widzimisię i luźnych, bardzo odległych skojarzeń, niezależnie od
kontekstu i fabuły opisywanego wydarzenia w treściach
kronikarskich. To jest kardynalny błąd. I co? Skoro według Niego
cztery kroniki potwierdzają istnieje tworu imperialnego, to znaczy,
że istniał? Dobrze ten problem opisał zresztą autor bloga „Se
czytam” (na marginesie polecamy Jego teksty): to, że ktoś kiedyś
napisał, że Kowalski jest idiotą, nie znaczy, że Kowalski musiał
nim być. Poza tym, co? Długosz ominął tak spektakularny fakt, bo
był na kagańcu kościelnym? Dlaczego nie ma innych źródeł
poświadczających hipotezę autora? Odpowiadamy: bo
ich nie ma,
a J. Bieszk tkwi w potwornym błędzie, z którego już chyba nigdy
nie wyjdzie, bo po prostu nie chce – woli żyć w swoim świecie
lechickich tworów, z podrobionymi mapkami, naciągniętymi faktami,
a historykom po prostu ubliżać. Nasi stali czytelnicy wiedzą
doskonale, do jakich łajdackich sformułowań jest zdolny. Odsyłamy
do naszej „dyskusji” z J. Bieszkiem: TUTAJ,
TUTAJ
i TUTAJ.
Bzdura
nr 5
Ponadto
Gall Anonim pisze w swojej kronice, że Bolesław I Wielki był
królem królów: „Król Bolesław więc […] ze
względu na to, że władał wielu królestwami”. Ponadto bił on
denary z nazwą PRINCES POLONIE, czyli CESARSTWO POLANII. Jego
cesarski status potwierdza także pierwszy wiersz jego epitafium: W
tym grobie spoczywa cesarz [princeps], szlachetna gołębica.
(s. 259)
Błąd
powielony kolejnym błędem. Co tu właściwie komentować? Autor
tkwi w wielkim błędzie. Wspomniane epitafium pochodzi z XIV wieku,
a w dodatku inskrypcja ta, jest przez niego subiektywnie i błędnie
tłumaczona. W swej książce stara się również wykazać, że
tylko on jest zdolny i ma wiedzę, by poprawnie przetłumaczyć ową
inskrypcję, która dla zawodowych historyków, doskonale znających
łacinę, jest nieraz swoistym crucis translatorum.
Bzdura
nr 6
Według
polskich kronik następujący władcy także zostali koronowani i
nosili korony królewskie (patrz Rozdział III): - Kazimierz I Karol,
Władysław I Pobożny (pod koniec życia), Bolesław IV Krzywousty
(s. 259)
Skąd
autor czerpie takie rewelacje? Może z literalnego odczytania tytułów
tych władców z „lechickich” kronik, na które się powołuje,
nie zdając sobie sprawy, że używanie tytułów rex i dux
było w źródłach kronikarskich niejednokrotnie dowolne i nie
konsekwentne? Oczywiście nie wspominamy tutaj o jednej z naczelnych
idei dziejopisarskich polskiego średniowiecza, jakim jest idea
zjednoczenia królestwa i w odniesieniu do niej można doskonale
prześledzić, dlaczego nawet w przypadku nie koronowanych władców
polskich kronikarze odnosili tytuł królewski. J. Bieszk w ogóle
nie zdaje sobie z tego sprawy. A cały jego wywód w tej mierze?
Znowuż, nieprawda i bzdura. Jeśli tak było, niech to po prostu
udowodni podając źródła z epoki, tj. XI wieczne, a nie
późniejsze.
Bzdura
nr 7.
Należy
zorganizować uroczyste obchody rocznicy wielkiej zwycięskiej bitwy
na Psim Polu (Schlacht bei Hundesfeld), stoczonej pod koniec sierpnia
1109 roku pod Wrocławiem. Zgodne z zapisami kronik nasz genialny
król i wódz Bolesław IV Krzywousty zmasakrował koalicyjną armię
niemiecką, która dokonała zbrodniczej inwazji w celu zawładnięcia
Lechią osadzenia na jej tronie bękarta papieskiego Zbigniewa. Bitwa
ta była większa od tej na polach Grunwaldu, ale przede wszystkim
właściwie wykorzystana, bowiem agresor niemiecki po tej nauczce
przez ponad 30 lat nie śmiał zaatakował Lechii. Należy z tej
okazji postawić pomnik w centrum Wrocławia naszemu wielkiemu
królowi, wodzowi i patriocie Bolesławowi IV Krzywoustemu.
(s. 260).
Nic
o takowym wiekopomnym wydarzeniu nie pisze w swojej kronice Anonim
zwany Gallem (źródło najbliższe domniemanej bitwy, pisane kilka
lat po niej), a jak wiadomo Mistrz Wincenty wiele faktów ze swojej
kroniki mocno podkoloryzował. Na jakiej zatem podstawie autor
twierdzi, że bitwa była większa od tej stoczonej pod Grunwaldem,
skoro nie mamy stosownych danych, aby porównać? Darujemy sobie
dalszy wywód o tym, że Krzywousty nie był królem i nie istniała
żadna opisywana Lechia. Autor
ujawnia w wielu miejscach wstręt do Niemców, jednak czasem ci
Niemcy byli dobrzy, ale tylko wtedy, kiedy w czasie zaborów wydawali
źródła, które teraz można wykorzystać na potwierdzenie
wyimaginowanego tworu pod nazwami Lechia, Imperium Lechickie, czy
Cesarstwo Polanii. Logiczne i trzyma się kupy jak mucha.
Bzdura
nr 8
Należy
definitywnie zdjąć oskarżenie z Konrada I Mazowieckiego o
sprowadzenie Krzyżaków do Lechii, inaczej Polanii. Nie istnieje
bowiem żaden potwierdzający to wiarygodny dokument wystawiony przez
księcia. To sfałszowane dokumenty Krzyżaków, niestety
potwierdzane pieczęciami naszych biskupów, stanowiły podstawę do
wystawienia bulli papieża czy cesarza. To przecież i Kościół
rzymski sprowadzili na początku XIII wieku swoje wojska krzyżackie
oraz ustanowili bez wiedzy księcia mazowieckiego biskupa
chełmińskiego Chrystiana. Papież zrobił to wspólnie z cesarzem
niemieckim w celu zyskownego podboju ziem innowierców oraz
szachowania, kontrolowania i monitorowania Lechii, inaczej Polanii,
co czyni skutecznie przez następne 300 lat, do 1525 roku.
(s. 260–261).
W
Sprawie Krzyżaków wrobiono księcia Konrada I Mazowieckiego,
fałszując dokumenty (patrz Rozdział V, ptk. 1). Krzyżacy
panoszyli się i niszczyli Lechię, inaczej polanę, wywołując
wojny, aż przez 300 lat – do 1525 roku (s. 269).
Postulator
stawiania pomników i restytutor dóbr kulturowych znowu nie wie, o
czym mówi i nie wie, co jest, po czym. Warto w tym miejscu wyjaśnić,
że to nie Konrad jako pierwszy sprowadził Krzyżaków do Polski, bo
już wcześniej Henryk Brodaty posługiwał się templariuszami i
Krzyżakami w utrzymaniu granic na zachodzie i północy Śląska (o
czym zresztą w ogóle nie wspomina). Konrad nie został w coś
„wrobiony”. W książce J. Bieszk wszystko, co złe to, albo
Niemcy (patrz bzdura nr 7), albo kościół i papiestwo. Mąci
czytelnikowi strasznie.
Rokowana
z władzami Zakonu Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w
Jerozolimie, zwanego potocznie Zakonem Krzyżackim, w sprawie
przybycia na pogranicze pruskie w dobrach Mazowieckiego, trwały
długo. W końcu objęli panowanie na ziem chełmińskiej, a ich
zadaniem była obrona granic przed pogańskimi Prusami. W 1230 r.
książę mazowiecki zatwierdził Krzyżakom posiadanie ziemi
chełmińskiej w przywileju kruszwickim – wbrew temu, co twierdzi
J. Bieszk – dokument ten wedle najnowszych ustaleń jest jednak
autentyczny. Konrad o wszystkim wiedział, tylko J. Bieszk przeinacza
fakty. Wątpliwości nie ma, w przypadku wystawionej przez cesarza
złotej bulli w Rimini w 1226 r., która faktycznie jest falsyfikatem
stworzonym na potrzeby konfliktu właśnie o ziemie chełmińską i
inne nadania Konrada dla Zakonu w połowie lat 30. XIII wieku.
Bieszk
nie wspomina, że na tych terenach działał przed Krzyżakami Zakon
Pruskich Rycerzy Chrystusowych (potocznie zwanymi braćmi
dobrzyńskimi), z biskupem Chrystianem na czele. Nic Krzyżacy nie
musieli ustanawiać, bo po prostu Zakon – kolokwialnie mówiąc –
wykolegował ich z interesu, przejmując ziemię dobrzyńską.
Co
Krzyżacy niszczyli do 1525 roku? Czy mediewista J. Bieszk słyszał
chociażby o pokoju kaliskim z Krzyżakami 1343 roku, który
przetrwał do Wielkiej Wojny z Zakonem w 1409/1410 roku? Autor swojej
książki powinien ponadto zastanowić się, co pisze, bo już nie
wiadomo, do kiedy trwała ta Lechia. Raz twierdzi, że Lechia trwała
do śmierci Kazimierza Wielkiego (tj. do 1370 r.). A w tej
wypowiedzi, nic z tego, ni z owego przedłuża istnieje Lechii do
1525 r. (tj. do hołdu krakowskiego i sekularyzacji Zakonu). Nie
dziwimy się więc, jeśli w przyszłości ukażą się wymysły
autora o Jagiellońskich i Elekcyjnych królach Lechii.
Bzdura
nr 9
Jak
pisałem powyżej, od tego okresu (przyjęcia Chrztu przez
Mieszka – przyp. red. SigA) zaczął się rozwijać system
inwigilacji, kontroli i presji militarnej wywieranej na Lechię w
celu usunięcia lub restytucji jej władców. Zarządzano nim
wspólnie w kurii papieskiej w Rzymie oraz na dworze niemieckim –
cesarskim lub królewskim. Dał się zaobserwować w tym ośrodkach
władzy paniczny strach przed odrodzeniem Wielkiego Imperium Lechitów
jako śmiertelnego zagrożenia. (s. 268)
Czyli
J. Bieszk uważa, że kolejni władcy Polski byli marionetkami
Kościoła i Cesarza (niemieckiego, rzecz jasna), którzy nie mieli
niczego innego do roboty, tylko niszczyć nigdy nie istniejącą
Lechię? To jest ciekawa teoria, szkoda tylko, że nie ma ona niczego
wspólnego z rzeczywistością i źródłami.
Bzdura
nr 10
Na
koniec prezentujemy największą nie tyle bzdurę, co właściwie
dowód na świadome wprowadzanie w błąd konsumenta.
Na
powyższej fotografii widzimy reklamówkę boksu zawierającego
książki „Słowiańscy Królowie Lechii” oraz „Chrześcijańscy
Królowie Lechii” – jak zapewnia wydawnictwo, książka dotyczy
alternatywnej wizji historii starożytnej. Chociaż opis dotyczy
pierwszej części bzdur autora, pokażemy na przykładzie
„Chrześcijańskich”, że autor wcale nie opisuje alternatyw,
tylko wszystkie swoje wymysły bierze za pewnik i jak najbardziej na
serio (jeśli zaczną ujadać zwolennicy fantazmatu lechickiego, to
wysilimy się, aby przytoczyć cytaty z pierwszej części):
W
niniejszym opracowaniu chciałem ukazać bardziej realne i prawdziwe
oblicze średniowiecza Lechii, inaczej Polani, od dotychczas
prezentowanego w literaturze przedmiotu (s. 267).
Na
koniec tej dwuczęściowej pracy chciałbym podkreślić, że My,
Polacy, Ariowie-Słowianie, musimy szczególne pamiętać, że
Lechia, czyli Polaka była od wielu tysięcy lat i jest nadal przede
wszystkim krajem słowiańskim o udokumentowanej w kronikach
starożytnej historii, w tym panowanie kilkudziesięciu królów
lechickich […] (s. 271).
My,
Polacy, Ariowie-Słowianie nie możemy dopuścić do ograbienia nas i
pozbawienia naszej słowiańskiej, lechickiej tożsamości
historycznej i dlatego musimy ją w pełni przywrócić i poczuć
głęboko w naszych sercach (s. 272, nlb.).
Pozostawiamy
do rozmysłu czytelników, czy warto sięgać po twórczość J.
Bieszka. Póki co, więcej do książek J. Bieszka nie będziemy
wracać. Mamy ciekawsze plany na teksty, o czym będziemy informowali
naszych czytelników na fanpage'u. Kto chce, niech wierzy w bzdury, a
kto nie chce, niech je obala. Podkreślmy na koniec, że żaden
portal historyczny nie pokusił się o recenzje książek J. Bieszka
– uważając, że to nie ich problem. Ich prawo. Nie dziwmy się
jednak później, że fantazmat Wielkiej Lechii zatacza coraz szersze
kręgi – najpierw niewinne filmy na youtube, później książka,
koszulki, edycja Prokosza zapowiedziana przez wiadome wydawnictwo na
luty 2017, naciąganie bibliotek naukowych na finansowanie poszukiwań
rękopisu nieistniejącej kroniki Nakorsza Warmisza – a co
następne?
My,
wbrew temu, co bredzą zwolennicy fantazmatu Wielkiej Lechii nie mamy
z naszych recenzji żadnych korzyści materialnych. Ba! Nawet
dokładamy do tego interesu, bo przecież dobrym prawem czytelnika
jest krytyka lub pean zakupionej książki. Dziękujemy za wszystkie
komentarze i udostępnienia, które zwiększają zasięg walki z
bzdurami lechickimi.
Sygillusz
i żydowska spółka
Sygillusz i żydowska spółka, nawet sobie tak nie zartuj!!
OdpowiedzUsuńhttps://naforum.zapodaj.net/e79fdcba7c20.png.html https://naforum.zapodaj.net/75c506524ed7.jpg.html
Zwolennicy fantazmatu lechickiego tak nas nazywają, więc jest to ukłon w ich stronę. ;)
UsuńTylko jedeno zdjecie przeszlo przez www, wiec https://drive.google.com/file/d/0BwNA69NLtqSXRjZUT0tSb1ZFWlU/view?usp=drivesdk
Usuń,,Dobrze ten problem opisał zresztą autor bloga „Se czytam” (na marginesie polecamy Jego teksty)" Tzn. Boga? Bo zaimki wielką literą... :D
OdpowiedzUsuńJej, ta książka już teraz się tak prezentuje, że musi promieniować bardziej niż Czarnobyl, a to przecież zaledwie dziewięć (<3 lubię dziewiątki <3) fragmentów z książki i jedna informacja o książce.
"Wykazaliśmy też, że Bolesław Zapomniany to fikcja dziejopisarska"
OdpowiedzUsuńGwoli ścisłości to nie wykazaliście w sposób bezsporny tylko opowiedzieliście za poglądem pewnej grupy historyków.
W pozostałym zakresie - pełna zgoda
Jaka grupa historyków twierdzi że istniał Bolesław Wymyślony?
UsuńProszę o zachowanie dyscypliny intelektualnej. W historiografii postać ta znana jest pod przydomkiem "Zapomniany" ew. "Okrutny". Rozumiem, że epitet "Wymyślony" wyraża Pana emocje, ale niepotrzebnie obniża to poziom dysputy. Co do meritum, to aby nie wyważać otwartych drzwi odsyłam do dyskusji pod art. "Szczał lechicki #4".
UsuńMoze Ci historycy,"historycy"z tej dyskusji twierdza...?
Usuńhttp://www.historycy.org/index.php?showtopic=16362&st=1440
A Pan wszystko tak na poważnie ;) Drażnimy się z Panem, a Pan zamiast odpuścić, dalej ciśnie. Wracajmy więc do czwartego szczału.
UsuńPS Nie wskazał Pan dalej też grupy historyków, którzy uważają, że Bolesław Zapomniany istniał - podał Pan jeden artykuł i nic więcej (zapoznamy się z nim, prosimy o cierpliwość).
Proszę wybaczyć nie zorientowałem się że zmierzamy w stronę happeningu. Nie czuję się też podrażniony, po siedemnastu latach małżeństwa Pana riposty są jak wiosenny podmuch wiatru:) Nie mogę też odpuścić bo zamiast twórczej dyskusji będzie samozadowolenie i klepanie się po plecach że "dokopaliśmy tym niedouczonym turbolechitom"
UsuńDziękujemy za pilnowanie poziomu dyskusji.
UsuńNo i pozamiatane brawo !!!
OdpowiedzUsuńPrzecież Prokosza dopiero co wydało (w postaci reprintu) wydawnictwo Armoryka...
OdpowiedzUsuńZgadza się, teraz wyda z kolei Bellona - nie wiadomo co to dokładnie będzie - czy edycja czy reprint. Przekonamy się w lutym.
UsuńNo jak to co... Jedyna prawdziwa i pełna wersja (wraz z częściami zaginionymi) ukazująca Lechię.
UsuńSam rok temu kupiłem tom 1. Zachęcony opisem na tylnej okładce byłem przekonany że to opracowanie części mitycznych kronik. Ot ktoś się zabawił i zestawił "mityczną historię". Myślałem że będzie to lekka rozrywkowa lektura. Ale po 20 pierwszych stronach 70.000 latach, Atlantydzie, MU i Ario-Słowianach miałem dość. Nigdy wcześniej nawet nie słyszałem o turbosłowianach.....
OdpowiedzUsuńI tu moje pytanie. Czy ktoś poważny i rzeczowy opracował kiedyś zbiorczo mityczne części starych kronik i próbował stworzyć na ich podstawie jedną "mityczna historię Europy/Polski" ?
W tym kierunku dzialaja:
Usuńhttp://sredniowieczna.com/slavia-antiqua-tom-lv-2014.html
http://www.academia.edu/24622101/_TEORIA_BEZ_DANYCH_JEST_PUSTA_ALE_DANE_BEZ_TEORII_S%C4%84_%C5%9ALEPE_Ch._Wright_Mills_Odpowied%C5%BA_na_recenzj%C4%99_Micha%C5%82a_Parczewskiego_Daleko_od_prze%C5%82omu_opublikowan%C4%85_w_Slavia_Antiqua_LV_2014_s._237-253
http://www.naukaonline.pl/nasze-teksty/nauki-biologiczne/item/3056-tajemnice-w-zebach-skryte
"My, Polacy, Ariowie-Słowianie nie możemy dopuścić do ograbienia nas i pozbawienia naszej słowiańskiej, lechickiej tożsamości historycznej i dlatego musimy ją w pełni przywrócić i poczuć głęboko w naszych sercach (s. 272, nlb.)."
OdpowiedzUsuńTen cytat jest głęboko poruszający. Zastanawiam się, czy ci dumni Ariowie-Słowianie znają już imiona i nazwiska wszystkich swoich prapradziadków... Bo wiedza zaczerpnięta z ksiąg metrykalnych czasem pomaga na aryjskość ;)
E tam. Wszystkie te księgi metrykalne są sfałszowane przez zaborców i Watykan.
UsuńWatykańsko-nordycko-żydowscy siepacze z Sygillum Nonaut(h)enticum i tyle w temacie!! Szkoda z agentyra obca rozmawiać.
OdpowiedzUsuńNo to skoro szkoda gadać, to po co w ogóle piszesz ten komentarz?
Usuń"agentyra" polska język trudna
Usuń"...J. Bieszk odwołuje się tutaj konkretnie do legendy dziejopisarskiej Hartwika (XII w.) oraz Kroniki węgiersko-polskiej (XIII w.), które mówią o tym, że korona przeznaczona dla Mieszka, trafiła na Węgry do Stefana. Podanie to, nie znajduje jednak potwierdzenia w innych źródłach, dlatego jest nie miarodajne i stanowi raczej wymysł dziejopisarski dla uzasadnienia konkretnych sytuacji i wydarzeń." ??? A co z Rocznikami Kamienieckimi? Tam jasno jest opisana cała sytuacja pod rokiem 1000!
OdpowiedzUsuńten blog powstał w geście rozpaczy. Kościół upadnie w ciągu 3 lat świadomośc rośnie.
OdpowiedzUsuńW geście rozpaczy to jest twój post, który z resztą zaraz zniknie jak admin wparuje.
UsuńKościół upadnie w ciągu trzech lat...ciekawe....nie załatwił go Neron, Dioklecjan, Wandalowie, schizma wschodnia, reformacja, rewolucja francuska, komuniści....a rozwali go grupka zakompleksionych, sfrustrowanych, nie stroniących za pewne od srogich piguł oszołomów z Polski? Nie bądź żałosny...pardon, ty już jesteś żałosny i tobie podobni też. Starajcie się tylko nie być bardziej żałośni, jeśli was to nie przerasta. I nie, żadna "świadomość" nie rośnie. Nie uda wam się nigdy tak Polaków zaślepić by wam uwierzyli i wynieśli was do władzy. Nie zrobicie tu 1933 roku bis.
Do rewelacji nr 7 - należałoby zacząć od "bękarta papieskiego Zbigniewa", według Anonima zwanego Gallem Zbigniew był synem naturalnym Władysława Hermana. Coś się zmieniło?
OdpowiedzUsuńSzydłowski zmienił Zbigniewowi ojca. Jak to starożytni Lechici mawiali: "Lechia locuta, causa finita".
UsuńTwierdzenia o dziejach Polski jako o potężnej przed wiekami Lechii jest tylko i wyłącznie dowartościowaniem wybujałej wyobraźni i zakompleksionej natury sporego procentowego odsetka polskiego społeczeństwa. Ich postawa wtóruje badaniom socjologicznym i potwierdza słuszność wyciągniętych zeń wniosków, że Polacy w naturze mają kompleks niedowartościowania i potrzebują legendarnych historyjek o hegemonie potężnej Lechii.
OdpowiedzUsuńNiestety, pozytywnie na temat Lechii wypowiadają się ludzie, którzy nie mają żadnego związku z historycznym wykształceniem, nie mają jakiekolwiek świadomości na temat zasad, w jaki sposób przeprowadza się badania naukowe, nie wiedzą w jaki sposób potwierdza się prawdomówność (czytaj: wiarygodność) posiadanych źródeł. Horrendalny zasób teoretyczny tych zwolenników oparty jest na fragmentarycznych artefaktach nieznanego czy wątłego pochodzenia.
Tworzenie takiej teorii w oparciu o badania genetyczne (haplogrupa R1a1) jest co najmniej niedorzeczne. Znaczny odsetek procentowy społeczeństwa Indii, Afganistanu czy Chin należy do tej samej podgrupy. Ile czasu będziemy czekać, aż Turbolechici wysuną teorię, że afgańscy talibowie to tak naprawdę potomkowie i spadkobiercy podtrzymujący tradycję o specwyszkolonych oddziałach wywiadowczych Lechistanu?
Jak głęboko w odmętach niedorzeczności są twierdzenia Turbolechitów niech będzie przykład, którym posłużę się jako kontrargumentem, przedstawiając ich tok rozumowania, a tym samym poziom i sposób ich merytorycznej dyskusji:
Na początku XXI wieku (bodaj 2004 rok) w Czelinie (woj. Zachodniopomorskie) odkryto rzymski grobowiec z wieloma przedmiotami. Wśród nich znaleziono Gladius (rzymski miecz). To dowodzi, że w takim razie Lechia nie mogła istnieć, a na tutejszych terenach panowało Cesarstwo Rzymskie, które (z racji znalezionego owego Gladiusa) musiało podporządkować sobie te ziemie zapewne krwawymi i drastycznymi podbojami. Tę teorię potwierdza kilka innych mieczy znalezionych obok oraz klasyczna tarcza rzymska. Te odkrycie miażdżąco obala teorię Turbolechitów.
Śmieszne? Żałosne i idiotyczne. Jak cały ten stek bzdur o potężnym państwie Lechitów.
Historię należy zostawić historykom. Wykształconym, po studiach. Zwolennicy Lechii niech się, co najwyżej, zajmą literaturą fantasy.
Pozdrawiam i dziękuję za potwierdzenie, że nie jestem jedyny, który nie dał się porwać tym bzdurom.
Jedna uwaga: turboleszki już od dawna twierdzą, że ci Afgańczycy, hinduscy bramini itd. to "nasi" są. A Wielki Mur Chiński to też "nasz" jest.
UsuńTo nie sa bzdury,to wy jestescie glupkami bez argumentow.Obrazacie ludzi ktorzy probuja badac i przedstawiaja wlasna teorie. A wy co przedstawiacie,czyje teorie i wymysly.A legendy to co ,to nic ? Wiele legend potwierdzili wielcy naukowcy,a wy,wy tylko nie,nie,nie. Pseudo -recenzenci dziennikarze to przeciez tylko lgarze bez wiedzy i argumentow..Pa
OdpowiedzUsuńAle czy bieszk przedstawia argumenty potwierdzające jego tezy wyssane z palca? Nie. Pa.
Usuń"Nie dziwimy się więc, jeśli w przyszłości ukażą się wymysły autora o Jagiellońskich i Elekcyjnych królach Lechii." Lepiej nie wywołuj wilka z lasu.
UsuńSwoją drogą, czemu Chrobry wybijał te monety po łacinie? Jako "cysorz" (to prasłowiański pewno wyraz) Lechii powinien przecie wybijać je po lechicku ...
OdpowiedzUsuńDokładnie. Jeszcze cuś zabawnego. Na https://sejmikpomorski.wordpress.com/2017/02/10/trucizna-orezem-zachodu-kiedys-teraz piszą cuś takiego "O koronacji cesarza Bolesława I Wielkiego na cesarza Rzymu napisały także roczniki frankońskie" jakie? o ile wiem, było ich kilka, tyle że w czasach Chrobrego już należały do przeszłości "1025. Król Gotów i Wandali Bolesław, wódz wszystkich Sławian, najechał Rzym ze swoimi armiami i koronował się na króla Rzymu ze szkodą dla Konrada. Konrad z papieżem, nie mogąc pokonać Bolesława mieczem, wysłali księdza spowiednika z zatrutą hostią i tak sławny Bolesław zakończył życie. (…) Nie pomógł mu nawet miecz św. Piotra, który zabrał z Rzymu." Źródło: „Chrześcijańscy królowie Lechii” str. 114 do 117. Wygląda, że dzieło Bieszka robi za źródło średniowieczne ...
OdpowiedzUsuń