Okazuje
się, że fantazmat Wielkiej Lechii to źródło nieustannej beki nie
tylko w wersji pisarskich andronów, ale także w wersji muzycznej.
Turbolechici mają swojego nowego barda-męczennika. I to w pełnym
tego słowa znaczeniu. Jest nim osoba tworząca pod pseudonimem
Jaruha.
Dwa lata przygotowywał teledysk do swojego widowiska artystycznego.
Jaki efekt? Balonik pękł na otwarcie.
Byliśmy
ciekawi, kiedy niezależni artyści zaangażują się w szerzenie
lechickich bzdur. Sądziliśmy, że nastąpi to dużo wcześniej.
Wreszcie doczekaliśmy się pierwszego śmiałka. Z zainteresowaniem
oglądnęliśmy teledysk Jaruhy ZOBACZ. O gustach (w tym muzycznych)
się nie dyskutuje, więc pominiemy kwestię urabiania bzdur
wykorzystując „joł-joł rap, by dotrzeć do młodych joł-joł”.
Nie wspominając już o łączeniu historii z wierzeniami z nurtu new
age czy ezoteryką, przy jednoczesnym nawoływaniu do nienawiści i
obrazie uczuć religijnych (pomimo zapewnień o „formie wyrazu
artystycznego”). Jaruha nie kryje, że inspirował się książkami
hochsztaplera Janusza Bieszka (w napisach końcowych figuruje jako
konsultant), a w samym utworze pojawiają się tam takie frazesy jak
Prokosz i haplogrupy, czy wręcz skandaliczne zwroty jak „jeszcze
Lechia nie zginie póki my żyjemy”, „Polska niepodległa to
Polska lechicka i na pewno nie pejsata ani katolicka”, „odbierzemy
co nasze, wiarę, pismo, ziemię, bo jesteśmy niepokonane aryjskie
plemienie”, etc.
Dużo
ciekawsze rzeczy działy się jednak po premierze teledysku.
Najpierw, Jaruha siał ferment, aby wszyscy obserwowali licznik
wyświetleń jego teledysku w serwisie YouTube. Jak wiadomo,
nadprzyrodzone siły tylko czekają, by któryś z użytkowników
wrzucił coś do internetu albo o Lechii, albo o Słowianach, by
blokować dostęp, bo przecież do Polaków prawda dotrzeć nie może.
Okazało się, że materiał i tak został skasowany, lecz nie
dokonały tego siły zła, lecz… sam Jaruha.
Jak
powszechnie wiadomo, w imperialnym środowisku lechickim, wszystko
jest wspólne. Nie liczą się prawa autorskie, prawa do nazwy,
własność intelektualna, etc. Przekonaliśmy się o tym pierwszy
raz, w przypadku polemiki między Czesławem Białczyńskim a Jakubem
Linettym, kiedy ten pierwszy złamał prawo cytatu ZOBACZ. W
przypadku Jaruhy, sprawa była dużo poważniejsza, gdyż artysta
posłużył się w teledysku logiem Skansenu Archeologicznego –
grodzisko w Sopocie oraz insynuował swoją współpracę z Muzeum
Archeologicznym w Gdańsku.
Ze
wszystkiego Jaruha musiał się wycofać, obecnie wgrana jest już
wersja z poprawkami. Ale czy na pewno? W komentarzach można odnaleźć
inne zarzuty*.
Sugerujemy zatem niezależnemu artyście, aby jeszcze raz zweryfikował swój teledysk, biorąc pod uwagę również wykorzystywane informacje i źródła. Historia dla Jaruhy jest bowiem wyłącznie pretekstem do mówienia o swoim światopoglądzie i obserwacjach współczesności. Niby odwołuje się do zagadnień historycznych, ale tak naprawdę chce przekazać nam swoją wizję tego, co dzieje się obecnie. Teledysk jest manifestem politycznym bez ładu i składu, którego celem jest zyskanie poklasku i popularności, co z pewnością w perspektywie czasu ma odbić się również na finansach. Stosowanie ciągłych ogólników i mówienia o spiskach, celowych działaniach, nadprzyrodzonych siłach ukrywających prawdę, kreowanie się na męczennika mikrofonu za lechicką prawdę (możecie to zobaczyć, chociażby podczas wywiadu Jaruhy udzielonego NiezależnejTV Janusza Zagórskiego ZOBACZ).
Sugerujemy zatem niezależnemu artyście, aby jeszcze raz zweryfikował swój teledysk, biorąc pod uwagę również wykorzystywane informacje i źródła. Historia dla Jaruhy jest bowiem wyłącznie pretekstem do mówienia o swoim światopoglądzie i obserwacjach współczesności. Niby odwołuje się do zagadnień historycznych, ale tak naprawdę chce przekazać nam swoją wizję tego, co dzieje się obecnie. Teledysk jest manifestem politycznym bez ładu i składu, którego celem jest zyskanie poklasku i popularności, co z pewnością w perspektywie czasu ma odbić się również na finansach. Stosowanie ciągłych ogólników i mówienia o spiskach, celowych działaniach, nadprzyrodzonych siłach ukrywających prawdę, kreowanie się na męczennika mikrofonu za lechicką prawdę (możecie to zobaczyć, chociażby podczas wywiadu Jaruhy udzielonego NiezależnejTV Janusza Zagórskiego ZOBACZ).
W
dodatku Jaruha nie potrafi radzić sobie z krytyką – usuwa
komentarze i posty, w których jego czytelnicy celnie punktują
wszystkie nieścisłości i fałsze historyczne. To zresztą jest
typowe dla wszystkich lechickich bardów. Gdy ktoś chce porozmawiać
na temat konkretnych źródeł i argumentów, zabierają swoje
zabawki z piaskownicy i groteskowo uciekają. Taki jest wasz obraz,
hipokryci z krainy fantazji lechickiej.
Na
koniec przyłączamy się do apelu jednego z naszych czytelników do
wszystkich turbolechitów: skoro chcecie dyskutować o początkach
państwa polskiego (lechickiego) – wskażcie nam źródło, w
którym Lechia została opisana przed X wiekiem i w innym znaczeniu
niż Polska. Prosimy o autora, tytuł, datę powstania, lokalizację
manuskryptu (sygnaturę archiwalną) i stosowne cytaty.
SigA
* Okazuje się, że środowisko to jest na tyle nerwowe i porywcze, że i nas zaczęli straszyć procesami sądowymi, za udostępnienie jednego ze screenów komentarza. W sumie nie musieliśmy go usuwać, ponieważ został umieszczony publicznie i stanowi dowód na naszą tezę, ale pokazujemy naszą dobrą wolę.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWielka Lechia Powstanie !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA gdzie powstanie?
UsuńW Gdańsku już jest, we Lwowie była przed wojną. Może kolejna powstanie w Krakowie?
UsuńJa mam Lecha mrożonego w lodówce, jak wypiję to nie mogę powstać.
Usuń@Sattivasa: "W Gdańsku już jest, we Lwowie była przed wojną. Może kolejna powstanie w Krakowie?"
UsuńLepiej w Sosnowcu, Radomiu albo Wąchocku xD (Heh, piszę to a sam jestem z Sosnowca)
Robi się taka inba z grożeniem prawnikami, że ten teledysk raczej nie przetrwa. Polska scena muzyczna nic na tym nie straci.
OdpowiedzUsuńMoże i dawno temu i nieprawda, ale jestem ciekaw czy grupie rekonstrukcji historycznej, która w tym teledysku wystąpiła nie jest wstyd. :D
OdpowiedzUsuń